Uwielbienie dla wielkich, barwnych widowisk leży w naturze człowieka. Nie na darmo przecież kochamy sport i sportowców, teatr i jego aktorów. Z przyzwyczajenia skłonni jesteśmy również arenę cyrkową postrzegać jako miejsce rozkwitu fizycznych możliwości człowieka. I choć płacenie za możliwość obserwowania popisów, zagrażających zdrowiu i życiu wykonujących je osób, pozostaje dwuznaczne moralnie, wiele osób odwiedza cyrk z uwagi na jego niepowtarzalną atmosferę.
Ja osobiście, jakkolwiek pełny jestem podziwu i uznania dla kunsztu artystów cyrkowych, samego cyrku serdecznie nie znoszę.
Cyrkowcy sami wybierają swój los. Dobrowolnie decydują się na ryzyko, które niosą przygotowywane przez nich numery. Zwierzęta w cyrku, niestety, takiego wyboru nie mają. Nie mówię tu przy tym o tresowanych pudelkach czy gołębiach wyciąganych z kapelusza magika. Mówię o zwierzętach, dla których pobyt w cyrku i praca na arenie są gwałtem zadawanym ich prawdziwej naturze i niekończącym się pasmem cierpienia, bólu i strachu.
Jak każde dziecko byłem zafascynowany cyrkiem. Ostatni raz uczestniczyłem w przedstawieniu w wieku jedenastu lat. Źle wspominam tamten dzień.
Podczas jednego z numerów treser usiłował zmusić wielkiego, brunatnego niedźwiedzia do przejścia po wąskiej, drewnianej desce zawieszonej na wysokości kilku metrów. W bezsilnej rozpaczy, przez kilka długich minut, obserwowałem potworną mękę strachu, którą przeżywało to biedne zwierzę. Całym swoim ciałem miś błagał "opiekuna", aby ten nie kazał mu wykonywać sztuczki, która napełniała go takim przerażeniem. Treser był jednak bezlitosny. Przy pomocy bata zagonił zwierzę na równoważnię. Nieszczęsny niedźwiedź na skutek silnego stresu nieoczekiwanie oddał mocz, co niezwykle wszystkich rozbawiło. Cała publika gruchnęła gromkim śmiechem. W tej jednej chwili na zawsze znienawidziłem cyrk i wszystkich jego miłośników.
Niebawem pożegnamy drugie dziesięciolecie XXI wieku. Na kanałach Animal Planet, Discovery World, National Geographic i wielu innych możemy podziwiać wszelkie znane ludziom zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Możemy naocznie i z bliska przekonać się, jak bardzo są piękne, zwinne i nieodparcie zabawne. Nie musimy w tym celu oddawać się tej, w gruncie rzeczy wulgarnej, rozrywce, jaką oferuje nam cyrk.
Dni, kiedy zwierzęta, także egzotyczne, zmuszone były wraz ze swoimi treserami dzielić trudy wędrownego, cyrkowego życia, powinny należeć już do przeszłości. Miejsce dzikich zwierząt jest na wolności albo - gdy niemożliwym jest w pełni przywrócić je naturze - pod opieką wykwalifikowanych opiekunów, w dobrze prowadzonych azylach.
Wiele miast w Polsce przyjęło już uchwały o nieudzielaniu gościny cyrkom, które mają w swoim programie numery z udziałem j a k i c h k o l w i e k zwierząt. Najwyższy czas, aby i Piotrków poszedł za ich przykładem.
Panie WITKU "zabawa i ruch?" z księżyca Pan spadł. Boże przecież to sa dzikie zwierzęta ktore sa bite,krzyczy sie na nie i sa zmuszane do ćwiczeń! Ja w cyrku bylam jak miałam 12 lat a teraz mam 30. Nir chodze do cyrku bo nie moge zniesc cierpienia tych zwierzat. Moja corka także nie chodzi a ma 10 lat z takiego wzgledu jak ja. Z checia bysmy obejrzeli cyrkowcow. Wprowadzenie wiekszych oplat może cos by pomoglo. Ale prezydent sam powinien zakazac wstepu cyrkom ze zwierzetami dla ich dobra.
Hej, obrońcy zwierząt. Sprzątacie po swoich psach? Bo cyrk zawsze zostawia po sobie porządek... .
Cyrki należy kontrolować i surowo karać za nieprzestrzeganie przepisów. Podobnie jest z wesołymi miasteczkami. Nie wiem czy ktoś to jeszcze pamięta. Jakieś dziesięć lat temu przyjechał do nas cyrk. Ludzie z całego miasta przychodzili karmić zwierzęta bo były wygłodzone.
Nie zwierzęta powinni być w cyrku a co ich biją komu to pszeszkadza krowa na wsi bita konie i tego nie widać
A co to zwierzakom krzywda się dzieje też mają ruch i zabawę . Skoro szkoda wam zwierząt to proponuję by zwierzaki zastąpić urzędnikami z magistratu trochę ruchu i rozrywki by im nie zaszkodziło
A byliście ostatnio w cyrku .przecież te zwierzaki tam nic nie pokazują rundka wokół areny ,dycha za przejażdżkę i to wszystko. Pozatym ja chcę mieć wolność przestańcie narzucać swoje punkty widzenie nie chcesz niechodź i nie mów że ja mam nie chodzić bo to moja sprawa .
To co dla nas jest zabawą i rozrywką dla zwierząt jest okrucieństwem. Człowiek ma wybór, zwierzę nie ma.
Jak wyeliminują zwierzęta z cyrku, i będą w nim mogli występować tylko ludzie, to może wrócą do cyrków baby z brodami, bliźnięta syjamskie, osoby z dodatkowymi kończynami, owłosieni na całym ciele, chorzy na słoniowaciznę, karły, wielkoludy z akromegalią, i inne rzadkie przypadki medyczne? A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Wszak kiedyś to właśnie wszelkie odstępstwa od normy przyciągały gawiedź do cyrków, a i nie zapominajmy, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu w ogrodach zoologicznych można było oglądać Aborygenów. Zresztą Aborygenów z listy fauny Australii wykreślono stosunkowo niedawno...
Co przyciągnie większą publikę: baba z brodą, czy słoń pierdzący w stołek (jak na zdjęciu)? Wszak baba z brodą (a właściwie chłop z brodą wystylizowany na babę) w 2014 wygrała Eurowizję!
Ja nie wiem, czy jest sens robić gównoburzę z powodu cyrkowych zwierząt, bo odnoszę wrażenie, że popularność cyrków i tak mocno spadła w ostatnich dekadach.
Czy potrzeba lepszego dowodu, że "dobro zwierząt" jest tylko pretekstem do wyciągnięcia większej kasy?
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!