Moi drodzy!
Rozwiążmy nasz komitet obrony księdza Ireneusza, bo nie ma żadnych szans na to, aby on powrócił do Piotrkowa. Arcybiskup - metropolita łódzki nie po to go odwołał, żeby przywracać na tą funkcję - powody takiej decyzji musiały być w Kościele więcej niż mocne. Że nie ma już odwrotu, świadczy druga decyzja abpa Jędraszewskiego, który dzisiaj nowym rektorem kościoła uczynił księdza dra Grzegorz Dziewulski.
Uszanujmy jako wspólnota decyzje naszego arcypasterza, bądźmy mu posłuszni i podporządkujmy się jego woli - to jest nasz chrześcijański obowiązek: pokora przede wszystkim.
Nie bijmy piany, nie składajmy donosów i zawiadomień, bo nie tego uczył Chrystus - niech prokuratura prowadzi swoje cywilne dochodzenie równolegle z dochodzeniem kurii.
Pani kurator oświaty i wychowania, szacowne osoby z naszego gremium, lekarze, nauczyciele i studenci - módlmy się. Z Panem Bogiem.
hmm to ty pewnie jak ten Ikar jesteś....
Gdyby głupota miała skrzydła to pewnie latał byś jak gołębica.
Co za idiotyzmy do szóstej potęgi! A cóż ma do tego tytuł? Ten tytuł nie ma nic do treści wypowiedzianych przez Bochyńskiego - one są nie do zaakceptowania w cywilizowanym świecie (w szpitalu psychiatrycznym - tak).
Tytuł sygnalizuje tylko, o czym dana publikacja mówi. W tym kontekście ten tytuł jest trafny. Ale z powodzeniem mógłby brzmieć on też np. "Zboczenia w Kościele" albo "Przestępcy z kruchty" i też byłby trafny. Lub równie dobrze ten tytuł mógłby brzmieć nawet "Co tam drogi księże, pod ołtarzem piszczy?" albo " Trata tata sra ta ta ta" - i one obydwa by i tak wymowy księżowskich bredni nie zmieniły, Co więcej - ten artykuł mógłby w ogóle ukazać się bez tytułu (np. zapomnieli go w ogóle wydrukować albo się zwyczajnie nie zmieścił) - i tak by te chore wywody księdza pozostały takie, jakie są).
Tak więc wszelkie odnoszenia się do tytułu są bez sensu albo wy zwyczajnie nie macie już nic innego na obronę tego gigantycznego skandalu i chwytacie się tytułu niczym deski ratunku, ale tym bardziej pogrążacie się w raz z nią w otchłani jeszcze głębiej.
Tytuł nadaje redakcja, a nie ten, kto wywiadu udziela.
PS Zamiast powielać te idiotyzmy o tytule, lepiej pomódlcie się za księdza, bo potrzebne mu jest wsparcie, sam nie da rady.
Raz na zawsze do wiadomości: ten sławny na cały kraj wywiad był autoryzowany, i to prawie aż przez tydzień bohater wywiadu miał u siebie tekst przedstawiony mu do autoryzacji. Jednak ksiądz nie zmienił w nim nawet słowa, co więcej - zależało mu, by tak wszystko pozostało. Kiedy wokół skandalicznych wypowiedzi duchownego podniosła się w Piotrkowie wrzawa, (na wiele dni przez echem ogólnopolskim) to został on zaproszony do studia radiowego, gdzie szczegółowo dopytywany przez prowadzącego audycję red. Cecotkę (a nuż się z nich wycofa?), jednak podtrzymał swe wcześniejsze tezy w całości - pewnie i z uśmiechem. Reasumując - wypowiedzi swoje ksiądz autoryzował więc dwukrotnie.
Co za ślepota i ciemnota. Ksiądz autoryzował swój wywiad, więc wiedział doskonale co powiedział i co będzie wydrukowane. Został z nim przeprowadzony drugi wywiad z zapytaniem: czy ksiądz nadal podtrzymuje swoje słowa, w którym dosadnie to potwierdził. Teraz ponosi za to odpowiedzialność i pojawia się jedno pytanie: z jakiej racji Bochyński ma być broniony?
Nie ma żadnego komitetu więc od razu widać,że Twoja wypowiedź to ściema.
Och, to nie jest tak, że obrońcy tego pana nagle zidiocieli, nie. Dlaczego zatem go bronią, jak przegranej sprawy? Dlaczego więc go tłumaczą, choć to nie jest do wytłumaczenia? I dlaczego to czynią wbrew faktom, logice, moralności, etyce i zwykłej ludzkiej przyzwoitości? Otóż, psychologia opisuje to zjawisko. To jest prosty mechanizm. U tych obrońców uruchomił się bowiem teraz po tym doznanym szoku gwałtowny i silny syndrom wypierania zła ze świadomości i z podświadomości. A ponieważ dotknięci tym syndromem nie potrafią rozprawić się z nim sami, więc wychodzą na zewnątrz (komentarze) z "mową obrończą", która przybiera postać "mowy oskarżycielskiej". "Bronią" oni tego pana, "oskarżając" media. Obrońcy ci czują, że zostali niespodziewanie zaatakowani i potwornie oszukani, ale brak im odwagi i narzędzi, by samemu przed sobą się do tego przyznać i z tym uporać we własnym sumieniu. Dlatego musieli oni poszukać sobie "wroga" na zewnątrz. I kogo znaleźli? Dziennikarzy - oczywiście...
PIOTRKÓW - PRZEPRASZA - ZA - BOCHYŃSKIEGO
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!