„Niestety, nasze działania napotykają na opór władz w szkole. Są również lekceważone przez władze nadrzędne - prezydenta i wiceprezydentów, a wobec nauczycieli podejmowane są działania dyskryminujące - zwalnianie, pomijanie przy nagrodach, pozbawianie godzin dodatkowych, pomawianie o złe intencje i działania na szkodę szkoły”.
Co się dzieje w piotrkowskim “Oksfordzie”?
Konflikt w szkole rozpoczął się już kilka lat temu. Wojciech Ostrowski w ZSP przepracował 23 lata. Jako jedyny z grona pedagogicznego uczył młodzież przedmiotów zawodowych w klasach mechanik pojazdów samochodowych. Do czasu... - Jakieś 4 lata temu nasza szkoła zaczęła zatrudniać nauczycieli ze szkoły prywatnej Gabor. Jeśli chodzi o moje przedmioty, to zatrudniono dwóch nauczycieli, jednak nie było godzin do obsadzenia, dlatego, aby je stworzyć dla nowych nauczycieli, rozszerzono liczbę godzin przedmiotów zawodowych. Zgodnie z prawem tych przedmiotów zawodowych powinno być maksimum 19 - 20 godzin, a zrobiono 29. Ta dodatkowa liczba godzin, niezgodna z prawem oświatowym, niezgodna z ramowymi planami nauczania, niezgodna z logiką zawodu, dała możliwość zatrudnienia tych dwóch nauczycieli. To spowodowało, że dzieci, które miały zawsze 7 - 8 godzin, po wprowadzeniu zmian (a mówimy o roku szkolnym 2008/09), miały 9 godzin, i to codziennie. Nie jest to również zgodne z kodeksem pracy, bo dotyczy to uczniów, którzy mają praktyki w zakładach. Kodeks pracy wyraźnie mówi, że uczeń może być w szkole 6 godzin zegarowych (jeżeli nie ma 16 lat). Moje słowa można potwierdzić, sprawdzając arkusze organizacji szkoły, protokoły rad pedagogicznych. Ta sytuacja nie mogła trwać długo i w końcu prawo oświatowe, dzięki naszym działaniom (kontrole, wizytacje, listy do Ministerstwa - trwało to ponad rok), zmusiło szkołę do tego, aby wycofać się z dodatkowej liczby godzin. Kontrole kuratorium były... bardzo łagodne. W marcu otrzymaliśmy 2 pisma. Jedno z kuratorium w Piotrkowie, gdzie było napisane, że 9 godzin dziennie jest zgodne z prawem oświatowym. Potem dostaliśmy stanowisko z MEN, które w sposób dokładny i precyzyjny informowało, że godzin w naszej szkole w zawodzie mechanik pojazdów samochodowych może być maksymalnie 7 dziennie, nie 8 ani 9. To właśnie spowodowało, że jednak pani dyrektor się z tego wycofała. Wiadomo, że nauczyciel chce jak najwięcej godzin, to oczywiste. Natomiast cała oświata polega na tym, że dobro dziecka jest na pierwszym miejscu, a nauczyciel świadczy po prostu usługi, które są pod kontrolą Ministerstwa, nadzoru pedagogicznego, dyrektora. Ramy pracy, godziny pracy są ustalone odgórnie. Skoro maksymalnie 7 godzin, to 7, a nie 9. Wiadomo, że uczeń wybierze szkołę, gdzie będzie chodził 6, a nie 9 godzin dziennie. W ten sposób nowy system działał przeciwko nam. Może na krótką metę dawało to nam - nauczycielom pracę, ale na dłuższą powodowało degradację szkoły. Jeżeli uczeń dojeżdża do szkoły 1,5 godziny, jeśli wstaje o 6 rano, jeśli wychodzi ze szkoły nie o 14.00, a o 17.00, w domu jest o 19.00, to kiedy on ma się uczyć? Taki uczeń, przychodząc na drugi dzień do szkoły, jest nieprzygotowany, więc dostaje jedynki. Proste!
Według nauczycieli, którzy sprzeciwiają się polityce dyrekcji, wszystkiemu winien Gabor - zespół szkół prowadzony przez prywatną spółkę. - Od momentu założenia prywatnej szkoły jej właściciele starali się o coraz większe wpływy we władzach miasta. Zatrudniali głównie nauczycieli ZSP 4 i ZSP 5. Tych najwierniejszych i sprawdzonych wysuwali później na stanowiska dyrektorów szkół. Szkoła Gabor stała się swoistą “kuźnią talentów”. Stamtąd wywodzi się wielu dyrektorów szkół, także kierownik Referatu Edukacji w Urzędzie Miasta - Radosław Kaczmarek (choć sam kierownik w rozmowie z nami zdecydowanie temu zaprzecza - przyp. as). Władze miasta sprzyjały szkole prywatnej, dając jej pozwolenie na tworzenie nowych kierunków kształcenia i nowych typów szkół, zaniedbując interesy szkół publicznych. W sposób drastyczny rosły wpływy właścicieli Gaboru w ZSP 4. doprowadziło to do konfliktu pomiędzy nauczycielami sprzeciwiającymi się decyzjom dyrekcji podporządkowanej spółce i realizującej jej interesy a nauczycielami skupionymi wokół dyrekcji i w większości znajdującymi zatrudnienie w prywatnej szkole Gabor. Prezydentów Piotrkowa ten konflikt nie interesuje, a w każdym razie nie podejmują żadnych działań, żeby zmienić sytuację. Winnych konfliktu widzą po stronie nauczycieli niegodzących się na wpływy grupy związanej z Gaborem – twierdzą niezadowoleni (m.in. w piśmie skierowanym do wojewody łódzkiego).
- Gotowi na Rol-Szansę?
- Trochę mydła i wody, a tyle radości
- 5 lat od wejścia w życie „ustawy śmieciowej”. Jest czyściej?
- Czy przydrożne drzewa pójdą pod topór?
- Gotowi na imieniny? [UWAGA! ZMIANA W PROGRAMIE]
- Garbata miłość na czterech kółkach
- Piotrcovia w długach. Czy nowy prezes uratuje klub?
- Samobójstwo policjanta. Czy musiało do tego dojść?
- Kolejny amerykański prezydent będzie miał swoją ulicę w Piotrkowie?