Innym razem ślady bicia u kilkuletniego chłopca odkrywa pani w przedszkolu. Tu biła babcia. Ale rodzinna przemoc pojawia się w najróżniejszych konstelacjach: rodzice biją dzieci, dorosłe dzieci starzejących się rodziców, konkubenci swoje konkubiny, mężowie żony (choć czasem i odwrotnie).
Statystycznie rzecz biorąc, w Piotrkowie mniej więcej co drugi dzień wypełniana jest tzw. "Niebieska Karta" będąca dowodem, że istnieje podejrzenie stosowania przemocy domowej. A to tylko te przypadki, kiedy ktoś o doznawanej przemocy wreszcie zdecydował się powiedzieć.
Miejsce: jedna z piotrkowskich podstawówek. Chłopiec na lekcji religii pochyla się, żeby coś podnieść. Ubranie odsłania plecy – plecy, które wyraźnie świadczą o tym, że został pobity. Pani nie udaje, że nie widzi. Wzywa policję, pomoc społeczną. Dziecko bada lekarz. Wypełniana jest "Niebieska Karta" i – jak w przypadku każdego dziecka doznającego przemocy – sprawa natychmiast trafia do sądu. W tym przypadku biła mama. - Próbowała się usprawiedliwiać, że ją zdenerwował (bo stwarzał problemy wychowawcze), że poniosły ją emocje, że nie chciała. Matka żyła w konkubinacie, a chłopiec był dzieckiem z pierwszego związku i to być może też miało wpływ na sytuację – opowiada Małgorzata Obst, z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, która jest przewodniczącą piotrkowskiego Zespołu Interdyscyplinarnego ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Chłopiec trafił do Pogotowia Opiekuńczego na 4 miesiące. Później – decyzją sądu – wrócił do rodziny, która przy wsparciu kuratora i pracownika socjalnego zaczęła lepiej funkcjonować.
To przypadek z ubiegłego roku, jeden z sześciu w Piotrkowie, gdzie na “Niebieskiej Karcie” wpisano jako bezpośrednią ofiarę dziecko. W tym roku takich kart już założono 10. Pięć przypadków zgłosiły szkoły, pozostałe pracownicy socjalni, którzy wspólnie z policjantami podkreślają, że właściwie dzieci są zawsze ofiarami także tam, gdzie do przemocy dochodzi między dorosłymi. A tych przypadków jest znacznie więcej. - O ile w pierwszym roku funkcjonowania Zespołu (od 25.10.2011) zgłoszono 32 karty, to w 2012 było ich 172, a w 2013 (do końca października) wpłynęło już 179 – mówi Zofia Antoszczyk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie. Czy to znaczy, że przemocy jest coraz więcej?
Wyciągamy ją zza czterech ścian
Zgłoszeń jest rzeczywiście coraz więcej. – Uczestniczę w procedurze "Niebieskiej Karty" od samego początku, odkąd pojawił się pomysł – mówi podinsp. Jacek Rzepkowski, naczelnik Wydziału Prewencji KMP i wiceprzewodniczący Zespołu Interdyscyplinarnego. – Kiedy rodził się ten pomysł (rok 1999), przemoc była zupełnie inaczej postrzegana. Pokutowało przekonanie, że przemoc jest problemem wewnątrzrodzinnym i nie bardzo powinno się tam ingerować. Pamiętam, że nawet kiedy przeprowadzało się rozmowy z sąsiadami, to oni nie bardzo chcieli się w to mieszać. Teraz tę przemoc wyciąga się na zewnątrz i przede wszystkim sprawca musi wiedzieć, że to, co robi, nie pozostanie zamknięte w czterech ścianach. Problem może nie tyle narasta, co został “wyciągnięty” na zewnątrz. Dobrze, że więcej się o tym mówi, że coraz więcej instytucji angażuje się w walkę z przemocą w rodzinie, że mamy coraz większe doświadczenie na tym polu i coraz lepsze efekty. Udaje się wiele spraw załatwić na etapie jeszcze przed postępowaniem karnym - dodaje.
A praca łatwa nie jest, wymaga sporej empatii, umiejętności rozmawiania z ludźmi o najgorszych dla nich wydarzeniach.
Jest zespół od przemocy
Z przemocą – jak się okazuje – łatwiej walczyć w grupie. W Piotrkowie dwa lata temu zarządzeniem prezydenta miasta do życia powołano specjalny zespół – a dokładnie Zespół Interdyscyplinarny ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. W jego skład weszło 18 osób – przedstawicieli pomocy społecznej, policji, oświaty, ochrony zdrowia, wymiaru sprawiedliwości, Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, organizacji pozarządowych. Przewodniczącą została Małgorzata Obst z MOPR, a jej zastępcą Tomasz Jędrzejczyk (obecnie podinsp. Jacek Rzepkowski) z piotrkowskiej policji, bo policja i pomoc społeczna to dwa podstawowe filary walki z przemocą w rodzinie. Najpierw były szkolenia dla członków zespołu, a później mozolne wypracowywanie procedur, kontaktów. – Teraz wszyscy mamy nawzajem numery swoich telefonów komórkowych, a nawet specjalny, opracowany przez informatyków formularz ustalania terminów spotkań działający na linii MOPR – policja. Wszystko działa naprawdę bardzo sprawnie, a nasz sposób działania – jak wiemy – jest wzorem dla innych miast – mówi Małgorzata Obst.
Każdym zgłoszonym na "Niebieskiej Karcie" przypadkiem zajmuje się powołana przez Zespół tzw. grupa robocza (w tym roku powstały już 144 grupy, a ich wspólnych spotkań było 629!). To, co mają do zrobienia, to ogrom pracy, i to w jak największym tempie, bo ofiary przemocy nie mogą czekać. Trzeb szybko zdiagnozować rodzinę, często jak najszybciej izolować sprawcę, opracować plan wyjścia z problemu. To wymaga pracy, wiedzy i zaangażowania specjalistów wielu dziedzin. Dlatego właśnie powstał Zespół Interdyscyplinarny.
Ale Zespół nie tylko pomaga dotkniętym przemocą, ale też informuje, jak uczyć się ją zauważać dookoła nas. Były więc spotkania z dyrektorami szkół, były informacje w kościołach, były ulotki i plakaty nie tylko na policji, w sądzie, przychodniach zdrowia czy w MOPRze, ale nawet piotrkowskich emzetkach.
"Niebieska Karta" na początek
Na pierwszej linii frontu walki z przemocą są policja i pomoc społeczna. Interweniujący policjant musi określić, czy osoby pokrzywdzone są zastraszone, płaczą, czy sprawca jest agresywny, unika rozmów, stawia opór. Czy biorące udział w zajściu dzieci mają jakieś obrażenia fizyczne (np. zasinienia, zadrapania, krwawienia), w jakim są stanie (np. są spokojne, przestraszone, płaczą). - Jeżeli funkcjonariusze, którzy podejmują interwencję domową, uznają, że mają do czynienia chociażby tylko z zagrożeniem przemocą w rodzinie, sporządzają "Niebieską Kartę". Nie musi się potwierdzić, że występuje tam przemoc wypełniająca znamiona przestępstwa, ale już chociażby samo stosowanie przemocy psychicznej, to też już jest przemoc – mówi podinsp. Jacek Rzepkowski.
Na piotrkowskich “Niebieskich Kartach” znaleźć można niemal wszystko. - Tam, gdzie jest przemoc fizyczna, tam też na pewno jest i psychiczna – mówi Marzenna Rumińska-Filipek z MOPR. Są też przypadki przemocy seksualnej. - Odnotowywane są wprawdzie dosyć rzadko, ale to może dlatego, że nie jest łatwo mówić o takich sprawach – dodaje Małgorzata Obst.
Rodzice wynajęli adwokata dla bijącego ich syna
Czasem pomóc ofiarom domowej przemocy jest naprawdę trudno, a to dlatego, że ze sprawcami łączą ich – wbrew wszystkiemu – bardzo silne więzi. - Pamiętam przypadek starszych państwa, którzy przez całe lata byli bici i upokarzani przez dorosłego syna alkoholika. W końcu zdecydowali się o tym opowiedzieć. Sprawa trafiła do sądu i... ci sami rodzice wynajęli i opłacili dla syna adwokata, który bronił oprawcę przed nimi samymi. To czasem trudno zrozumieć, ale to pokazuje, jak bardzo skomplikowane są sprawy rodzinnej przemocy – mówi Małgorzata Obst.
Niektórzy w agresywnych zachowaniach nie widzą niczego złego. - Przemoc domowa, to jest to, co często ludzie dziedziczą. Czasem i sprawcy, i ofierze wydaje się, że to jest normalne. My musimy czasem powoli uświadamiać, że to nie jest normalne – mówi Jacek Rzepkowski. - Pamiętam, jak kiedyś przesłuchiwałem ojca sprawcy przemocy (wszyscy mieszkali w jednym domu na wsi; jego syn stosował naprawdę drastyczną przemoc wobec żony, cierpiały dzieci – było bicie, rozpijanie nieletnich, awantury, rozbijanie przedmiotów, zamykanie, wiezienie). Spytałem, czy nie widział, co się dzieje. – No czasem ją tam uderzył, ale wie pan, jak to jest – jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije... Ci ludzie czasem nie widzą w tym nic złego. Ten ojciec też wcześniej bił swoją żonę. Wtedy sąd zastosował wobec tego sprawcy tymczasowe aresztowanie na pół roku.
Do "Niebieskiej Karty" nie trzeba zgody ofiary
Inna sprawa to wycofywanie zgłoszeń. - Niedawno miałem do czynienia z sytuacją, gdzie policja pojechała na interwencję, sprawca był pod wpływem alkoholu, został prewencyjnie zatrzymany, ale już kiedy dzielnicowy chciał ustalić bliższe okoliczności, okazało się, że wzywająca wcześniej policję kobieta stwierdziła, że nic się wielkiego nie stało, że to bardzo spokojny człowiek, że to było wydarzenie incydentalne i ona nie chce, żeby cokolwiek w tej sprawie było robione. I tutaj w sukurs przychodzą nam nowe przepisy. Teraz już nie jest wymagana zgoda osoby dotkniętej przemocą (jest to zapis ustawowy), by wdrożyć procedurę "Niebieskiej Karty" - tłumaczy Jacek Rzepkowski z piotrkowskiej policji. - Dotąd mocno nas to hamowało – kiedy ofiara się wycofywała, to cała nasza praca szła do kosza. Teraz, skoro ktoś dał sygnał, wzywając nas na interwencję, to nie możemy “odpuścić”, dopóki nie dowiemy się, o co chodzi.
To ty się wyniesiesz z domu!
Osoba doznająca przemocy może żądać, aby sąd zobowiązał sprawcę do opuszczenia mieszkania. – Chcemy uniknąć sytuacji (choć na pewno nie zawsze nam się to udaje), żeby to ofiara przemocy uciekała. To sprawca powinien się ewakuować, żeby to on odczuł dolegliwość swojego postępowania. Teraz sądy stosują te narzędzia coraz częściej i sprawcy zaczynają mieć tego świadomość. Wobec takich osób nie istnieje tzw. okres ochronny, gmina nie musi zapewnić im lokalu socjalnego – dodaje Rzepkowski.
Policję cieszą też dodatkowe możliwości wprowadzone przez nowelizację ustawy. Jest tzw. zatrzymanie prewencyjne, dzięki któremu sprawcę natychmiast można izolować od rodziny. - W tym czasie możemy przeanalizować, co się dzieje. Sprawdzamy z prokuraturą, czy taka osoba nie ma warunkowo zawieszonej kary, czy nie naruszyła jakiegoś orzeczonego przez sąd zakazu (sąd np. nakazuje powstrzymanie się od przebywania w pewnych środowiskach, od nadużywania alkoholu). Jeśli podczas interwencji stwierdzamy, że doszło do naruszenia takiego zakazu, możemy zwrócić się do kuratora, a za jego pośrednictwem do sądu, aby wyrok odwiesił. Mamy w tym zakresie pewne sukcesy. Kilka razy w ciągu krótkiego czasu sąd odwieszał wyrok – mówi podins. Rzepkowski. Zmieniło się jeszcze coś. Jeśli sprawca używa broni palnej, noża lub niebezpiecznych przedmiotów, policja już nie tylko może, ale musi go zatrzymać. To nowość jeśli chodzi o postępowanie karne.
"Niebieska Karta" – karta przetargowa
- Czasem "Niebieska Karta" może się stać kartą przetargową w konflikcie rodzinnym, kiedy np. zbliża się sprawa rozwodowa i każdy pragnie wywalczyć lepszą pozycję. Ale to należy na szczęście do rzadkości – mówią członkowie Zespołu Interdyscyplinarnego. - Bywa też, że jest elementem rozgrywek pomiędzy np. teściową a synową (znamy takie przypadki). Niestety wciągane są w nie dzieci. Dlatego tak ważne jest, że działamy z grupach. Kilka osób lepiej i rzetelniej jest w stanie ocenić sytuację, niż gdyby to robiła tylko jedna.
Robią też coś dla stosujących przemoc
Na pierwsze spotkanie z grupą roboczą przychodzi osoba doznająca przemocy, na drugie jest wzywany ten, kto ją stosuje. – Jedni, bojąc się konsekwencji, współpracują z grupą roboczą, a przynajmniej stwarzają tego pozory, inni sprawcy starają się zademonstrować, że niczego nie muszą. Jednak konsekwentne działania zazwyczaj prowadzą do tego, że sprawca w końcu ulega. Potrafimy ich “zmotywować” – mówi Jacek Rzepkowski z piotrkowskiej policji.
- Zdarzyło się i tak, że na spotkanie grupy roboczej przyszła osoba stosująca przemoc i jednocześnie mająca problem z alkoholem. Wykorzystaliśmy moment, że podczas rozmowy zadeklarowała, że chce iść na leczenie. Kilka szybkich telefonów i udało nam się na za dwa dni znaleźć temu panu miejsce w ośrodku odwykowym. Pojechał. Udało się. To może nie są częste przypadki, ale jest wtedy ogromna satysfakcja, no i sukces – mówi Małgorzata Obst.
- Są też tacy, którzy uświadamiają sobie, że robią źle. To wprawdzie niewielki procent, ale od kilku lat mamy dla sprawców przemocy program korekcyjno-edukacyjny. W tym roku była wyjątkowo zaangażowana, 5-osobowa grupa tych, którzy chcieli sobie pomóc, którzy aktywnie uczestniczyli w programie, którzy nawet sami szukali dodatkowych form wsparcia i nadal pracują nad sobą – mówi Marzenna Rumińska-Filipek z MOPR.
Wszyscy, którzy doznają przemocy, mogą zadzwonić pod bezpłatną infolinię 800-801-081, zgłosić się do MOPR lub po prostu zadzwonić na policję. Warto to zrobić nim dojdzie do tragedii.
Bezpłatna infolinia dostępna całą dobę – 800-801-081
Przemoc to nie tylko bicie
"Niebieska Karta" to tak naprawdę formularz (kiedyś niebieski, teraz już ze względów praktycznych biały), który wypełnia w obecności osoby pokrzywdzonej m.in. policjant przybywający na interwencję. Jest w nim miejsce, żeby wpisać dane osoby pokrzywdzonej i tego, kto przemocy się dopuszcza. Ale to dopiero początek pytań i odpowiedzi, czasem bardzo trudnych.
Bo przemoc może mieć kilka odcieni. Są pytania o tę fizyczną (bicie, kopanie, szarpanie, popychanie, policzkowanie, duszenie, parzenie), psychiczną (zastraszanie, grożenie, wyzwiska, przekleństwa, poniżanie, szydzenie, wyśmiewanie, wywoływanie poczucia winy, kontrolowanie, zabranianie kontaktów z innymi osobami, karanie przez odmowę uczuć, okazywanie braku szacunku, poddawanie stałej krytyce), seksualną (zmuszanie do niechcianych zachowań seksualnych, poniżające obmacywanie, obłapywanie, zmuszanie do oglądania filmów pornograficznych, wymuszanie seksu z osobami trzecimi, demonstrowanie zazdrości). Ale w ten krąg upokorzeń i przemocy wpisuje się także szereg innych zachowań. Przykłady? Ot, chociażby niszczenie rzeczy osobistych, demolowanie mieszkania, wynoszenie sprzętów domowych i sprzedawanie ich, niedostarczanie środków finansowych na utrzymanie, zabieranie pieniędzy, pozostawianie bez opieki osób, które z powodu choroby, niepełnosprawności bądź wieku nie mogą samodzielnie zaspokoić swoich potrzeb, zmuszanie do picia alkoholu, do zażywania narkotyków, środków odurzających, leków.
Anna Wiktorowicz