Akt oskarżenia dwudziestolatków Przemysława B. i Łukasza W. trafił już do Sądu Rejonowego w Piotrkowie. Obydwaj oskarżeni są o napad na piotrkowski oddział Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej im. Franciszka Stefczyka. - Przemysław B. odpowie również za napad na aptekę przy ul. Jagiellońskiej w Piotrkowie, za włamanie i pobicie - informuje Dorota Mrówczyńska kierująca Prokuraturą Rejonową w Piotrkowie. Proces rabusiów powinien rozpocząć się jeszcze w tym roku.
5 maja wieczorem (około godziny 19.00) do apteki przy Jagiellońskiej weszło dwóch zamaskowanych młodych mężczyzn w kapturach na głowach. W aptece była wtedy właścicielka oraz kobieta z małym dzieckiem. Obydwie zmartwiały na widok napastników i pistoletu w dłoniach jednego z nich. To właśnie ten z pistoletem zażądał od aptekarki pieniędzy. Przestraszona kobieta sięgnęła do kasy i dała mu 300 złotych. Rabuś wziął pieniądze i razem z kompanem szybko uciekł. Właścicielka apteki zadzwoniła na policję.
Do akcji wkroczyli funkcjonariusze w mundurach i policyjni wywiadowcy. Dzięki pracy jednego z nich i dobrej znajomości środowiska przestępczego rozbójnicy wpadli już w dwie godziny po napadzie. Starszy z nich, Przemysław B. właśnie, karany już wcześniej za rozboje - zatrzymany został u swojego znajomego, u którego ukrywał się od jakiegoś czasu. Jak się okazało, za pomocnika wziął sobie... czternastoletniego chłopca, którego policjanci „zdjęli" w jego mieszkaniu. Znaleźli również pieniądze zrabowane w aptece oraz kominiarkę i pistolet.
Podczas przesłuchań zatrzymani przyznali się do obrabowania apteki i do tego, że planowali też inne „skoki". Przemysław B. zeznał ponadto, że dokładnie trzy miesiące wcześniej, 5 lutego, razem ze swoim rówieśnikiem Łukaszem W., napadł na siedzibę kasy Stefczyka i zrabował ponad siedem tysięcy złotych. Usłyszawszy to, policjanci przesłuchujący młodzieńca niemal osłupieli - od dawna mieli już przecież podejrzanego o napad na SKOK. Sąd wprawdzie zwolnił go z aresztu, ale mężczyzna rozpoznany został przez przypadkowego świadka napadu.
Ten pierwszy podejrzany, Maciej G., został w końcu oczyszczony z zarzutów. Wystąpił o odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie i przetrzymywanie w areszcie przez równe sześćdziesiąt dni. Jego wniosek nie został jeszcze rozpatrzony. Za napad zaś na SKOK przed sądem stanie ktoś zupełnie inny.
(mj)