Piotrków: Wynajmę mieszkanie studentom...

Tydzień Trybunalski Wtorek, 13 września 201116
Już za kilka dni październik i studenci powrócą na uczelnie. Przed niektórymi bój o mieszkanie. Na co musi przygotować się każdy, kto spróbuje skorzystać z ogłoszenia: “mieszkanie wynajmę studentom”?
fot. Jarek Mizerafot. Jarek Mizera

Od studenta czy studentki oczekują bardzo wiele – czystości, lojalności, dotrzymywania słowa. Najlepiej, gdyby była to osoba bez tzw. nałogów, bez zwierząt, bez... własnego zdania. Co właściciele mieszkań wynajmowanych studentom oferują w zamian?
Przedstawiając się jako studentka i umawiając na kilka spotkań w celu obejrzenia mieszkania, przekonałam się, że studenci wcale nie mają tak łatwo podczas poszukiwań.
Mieszkanie pierwsze – właściciel od razu mówi mi: żadnych zwierząt, żadnych gości wieczorem, żadnego... chłopaka. Kiedy pytam, dlaczego, dowiaduję się, że w związku z tym, że mieszkanie jest na 4 piętrze, nie będzie chciało mi się wyprowadzać psa na dwór i będzie załatwiał się w mieszkaniu. Goście – będą przeszkadzać sąsiadom, a chłopak – po prostu nie.


Mieszkanie drugie – kobieta oferująca wynajem robi bardzo dobre wrażenie. Mówi nawet, że możemy się jeszcze dogadać co do ceny (a mieszkanie wcale nie jest drogie). Czar pryska, kiedy wchodzimy do środka. Mieszkanie w fatalnym stanie: brudne ściany, stare i sypiące się meble. Gdy pytam kobietę, czy przewiduje jakiś mały remont przed wynajęciem, odpowiada: - Przecież nie jest źle, a zresztą jest do wynajęcia studentom.
Mieszkanie trzecie – kolejna konserwatywna właścicielka, do której nie docierają żadne propozycje zmian. Po wycieczce po trzech piotrkowskich mieszkaniach postanawiam porozmawiać ze studentami o tym, jakie przygody spotkały ich podczas poszukiwania i wynajmowania mieszkania.


Karolina wynajmowała mieszkanie blisko piotrkowskiej uczelni z dwiema koleżankami. Jego właścicielka na początku mówiła, że w mieszkaniu wszystko jest w jak najlepszym porządku, a dodatkowo przewiduje remont. Minęły trzy lata... - Przez ten czas właścicielka nie zrobiła w mieszkaniu nic poza wymianą okien. No, ale trudno się dziwić, że to zrobiła, bo podczas jednej zimy, mimo maksymalnych prób uszczelnienia, zamarzała nam woda w szklankach. Mieszkanie było brudne, wszystko było popsute. Wynajęłyśmy je tylko dlatego, że nie mogłyśmy nic innego znaleźć w rozsądnej cenie. Ale mieszkanie było naprawdę w fatalnym stanie. Nie było nic – poza starymi meblami, których nie wolno było przesunąć w inne miejsce w pokoju, bo nie podobało się to właścicielce. Pamiętam, że raz popsuł się prysznic w łazience. Prosiłyśmy ją około 2 tygodni, żeby ktoś przyszedł, naprawił. Nic z tego, dopóki jedna z koleżanek nie poparzyła się gorącą wodą podczas próby kąpieli – opowiada Krolina.


Również Izie właściciel mieszkania nie zaproponował zbyt wiele. - Już pomijam fakt, że w mieszkaniu ściany nie były malowane latami, najbardziej jednak denerwowało mnie to, że rok popsuta była spłuczka w toalecie i właściciel nie miał czasu, żeby podjechać i ją naprawić. Po roku wziął się za to, tzn. naprawiał ją... spinaczem do kartek, który po pierwszym spuszczeniu wody odpadł i... było jak wcześniej. Najgorsze było jednak to, że w tym mieszkaniu nie było prawie wcale mebli (ja i koleżanka spałyśmy na materacach, a trzecia dziewczyna miała łóżko), a mężczyzna zabronił nam przywożenia czegokolwiek, twierdząc: “po co studentom meble...” To było chore. Mieszkałyśmy tam rok, bo trzymała nas umowa, ale dla mnie to był i tak rok za dużo. Czułyśmy się, jakby ktoś robił nam wielką łaskę. A przecież płaciłyśmy, nie wymagając przy tym zbyt wiele. Od nas za to wymagano – najlepiej, żeby myć podłogę codziennie, bo inaczej będzie brudno i pojawią się karaluchy (tak tłumaczył właściciel), a firanki prać co miesiąc, żeby nikt nie pomyślał, że mieszkanie stoi puste. To była absurdalna sytuacja – wyjaśnia Iza.


Kiedy Ewa znalazła ogłoszenie o mieszkaniu do wynajęcia, zadzwoniła, by zapytać o szczegóły. W ogłoszeniu napisano, że jest ono umeblowane. - Zapytałam dokładniej, jakie są meble. W odpowiedzi mężczyzna wyburczał mi przez telefon, że jest w mieszkaniu... kozetka – mówi Ewa.

 

Łukasz w okresie studiów zmieniał mieszkanie aż 14 razy. Jak twierdzi, były one różne pod względem warunków. - Ceny tych mieszkań nie były zbyt rozbieżne, ale ich stan owszem. Jedne z nich były przykładem warunków wręcz spartańskich, gdzie pojawiały się insekty typu prusaki, czy karaluchy. Ja studiowałem w momencie, kiedy był tzw. wyż i każdy musiał ostro walczyć o to, żeby wynająć jakiekolwiek mieszkanie. A w Piotrkowie nie było łatwo, bo tylko na moim roku było nas ok. 160. To miało przełożenie na znalezienie fajnego mieszkania, bo nie można powiedzieć, że są tutaj tylko drogie mieszkania i w strasznych warunkach. Mieszkałem też w tzw. mieszkaniach “brudnych”: sprzątało się często, ale nie było widać żadnego efektu – opowiada Łukasz. – A i właściciele mieszkań mają też fanaberie i studenta traktują jak człowieka drugiej kategorii. Niektórzy umawiają się z sąsiadami, żeby ci kontrolowali, co robią studenci. Są też tacy, którzy sami wpadają bez zapowiedzi czy to podczas nieobecności studenta w mieszkaniu, czy nie. Oglądają wtedy na przykład lodówkę, czy nie ma tam alkoholu itp. Ale zdarzają się oczywiście właściciele podchodzący bardzo kulturalnie do studentów i traktują wynajęte mieszkanie jak nie swoje. Ale niestety...w Piotrkowie wielu takich nie ma – podsumowuje Łukasz. Dodaje, że brak zainteresowania właścicieli szedł też w drugą stronę – wcale nie odwiedzali oni mieszkań, a wszelkie naprawy studenci musieli wykonywać sami, za własne pieniądze. - Mieszkałem kiedyś w takim mieszkaniu przy Belzackiej, w którym sypało się wszystko. Właściciel nie reagował na nasze telefony i interwencje zupełnie – mówi Łukasz.

 

Rozmówcy twierdzą, że bardzo ważny jest kontakt z właścicielem mieszkania, mimo że jest to tak naprawdę obca osoba. Karolina opowiada, że na początku wszystko pod tym względem układało dobrze. Dopiero po jakimś czasie z niewiadomych dziewczynom przyczyn kobieta zmieniła się zupełnie. - Zaczęła się o wszystko czepiać, robić awantury z byle powodu – mówi Karolina. Nieco inaczej było z Izą, która sądziła, że to, jak dziewczyny dogadają się z właścicielem mieszkania, nie ma najmniejszego znaczenia. - To była obca osoba, której za mieszkanie płaciłyśmy. Sądziłyśmy, że nie musimy wchodzić z nim w jakieś bliższe relacje. Ale przyznaję, że gdybym podeszła na początku trochę inaczej do tej sytuacji i od razu wzięła pod uwagę to, że jednak kontakt między nami będzie miał wpływ na wiele rzeczy, nie wynajęłabym tego mieszkania. Nie zrobiłabym tego, bo wiedziałabym, że nie dojdziemy nigdy do porozumienia – opowiada.
Wiadomo, że osoby studiujące nie potrzebują do mieszkania pięciogwiazdkowych pokoi, ale wiadomo także, że są to tacy sami ludzie, jak wszyscy inni i chcą mieszkać w normalnych warunkach – bez ciągłych sprzeczek, bez inwigilacji. Na szczęście część oferujących mieszkania dla studentów to rozumie.

 

Magdalena Waga


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (16)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

qwetaPT ~qwetaPT (Gość)14.09.2011 17:38

Szkoda ze w artykule nie wspomniano jak to studenci demolują mieszkania, znam kilka takich przypadków właściciel nie ingerował w życie najemców, studenci palili ogniska w kuchni, nie dbając o cokolwiek w wynajmowanym lokalu, nie płacili za prąd. Sam posiadam mieszkanie które stoi kompletnie puste i słuchając tych złych historii nie mam zamiaru dokładać do studentów czy innych najemców.

00


Także Studentka ~Także Studentka (Gość)14.09.2011 16:51

Artykuł jest tendencyjny i jednostronny. W ogóle nie porusza problemów właścicieli mieszkań z wynajmującymi je studentami!
Moja mama postanowiła wynająć swoje dwupokojowe mieszkanie, w którym wcześniej mieszkał jej brat. Zgłosiły się dwie studentki, wyglądały na kulturalne i spokojne, okazały swoje legitymacje, została podpisana umowa (tak, moja mama zgłosiła to skarbówce, wszystko odbyło się legalnie).
Mama przychodziła do mieszkania raz w miesiącu, po pieniądze, zawsze wcześniej zapowiedziana. Dziewczyny na własną rękę odmalowały mieszkanie na jaskraworóżowy kolor, grzejniki potraktowały złotym sprejem, szafki okleiły srebrną okleiną - oryginalne zestawienie, ale miło że się starają... Co prawda część mebli miała ślady przypalenia papierosami (!), a studentki deklarowały się jako osoby niepalące, co było jednym z warunków wynajęcia mieszkania, ale mama nie zwróciła wtedy na to uwagi. Jednak szybko zaczęły się kłopoty. Sąsiedzi skarżyli się na nocne hałasy - podobno jedna jedyna impreza w noc sylwestrową - mama uwierzyła, zostało wybite okno - "ojciec" jednej z dziewczyn podobno sam wstawił nową szybę, więc wszystko ok. Ale gdy została wezwana policja, bo do mieszkania dobijała się grupka mężczyzn, a dziewczyny zabarykadowały się w środku, wyszło wszystko na jaw. Studentki otworzyły tanim kosztem agencję towarzyską, co tłumaczy dziwne "odgłosy", oryginalną kolorystykę i częstych gości...
Nie będę opisywać przez co przeszła moja mama ani jakie poniosła straty. Mieszkanie stało przez rok puste, mama bała się znów wpuścić obcych ludzi, w końcu sprzedała lokum.

00


Mieszkaniec Piotrkowa ~Mieszkaniec Piotrkowa (Gość)13.09.2011 20:17

"Ania" napisał(a):
Jaki nick, taki komentarz.


Brawo. Rzadko można spotkać tak trafny komentarz.

00


Lisiczka ~Lisiczka (Gość)13.09.2011 16:56

"fizyczny" napisał(a):
Absolwenci studiów dziennych mają całkiem inna wiedzę niż te wykształciuchy po zaocznych do których ukończenia skłoniła ich chęć lekkiej pracy i gotówka a nie inteligencja.

Bzdura totalna

00


Ania ~Ania (Gość)13.09.2011 12:56

"Idiota-" napisał(a):
W artykule jest błąd i to duży !
W Piotrkowie Tryb. nie ma "uczelni" !!! Kto takie głupoty rozpowszechnia i to już w pierwszym zdaniu !


Jaki nick, taki komentarz.

00


sq ~sq (Gość)13.09.2011 12:47

Ile kosztuje wynajęcie mieszkania w ptb.?

00


Aman Amanranga13.09.2011 11:42

"fizyczny-" napisał(a):
Mało młodzieży uczy się zawodu murarza, cieśli, stolarza itp.

To tylko ci się tak wydaje. Po studiach wiele osób dokształca się potem właśnie w tych fachach, żeby zdobyć jakąś pracę. Czy razi cię murarz z tytułem magistra? Mnie już nic nie dziwi. Gorzej jakby leczył mnie np. stolarz. Ale w drugą stronę nie mam zastrzeżeń.

00


maddox ~maddox (Gość)13.09.2011 11:40

"fizyczny" napisał(a):
Nie do końca się z tobą zgadzam. Popatrz co dzieje się na wsi. Odziedziczoną po niedołężnych rodzicach gospodarkę młodzież sprzedaje i wyprowadza się do miasta. Młodzi rolnicy studiują prawo, medycynę i różne kierunki politechniczne byle tylko nie pracować na roli. Z wykształceniem wyższym włącznie z doktoranckim łatwiej się załapać na listę do samorządu, sejmu, senatu. Tam czekają już stanowiska które dają b. wysokie wynagrodzenie a w przyszłości wysoka emeryturę. W rządzie mamy ludzi o typowo wiejskich ministrów np: Kukuryku. Kto ma pracować na roli jeżeli wszyscy zaczną się kształcić na lekarzy czy prawników albo nauczycieli. Rośnie armia urzędasów w zastraszającym tempie mimo obietnic politycznych przywódców z PO. Nie mam nic przeciwko studiowaniu przez młodzież ze wsi na kierunkach typowo przydatnych do pracy w rolnictwie. Jak tak dalej pójdzie, to ziemia będzie leżała ugorem a wykształciuchy nie będą miały co jeść.


Przecież to jakieś brednie. Bardzo dobrze, że ludzie uciekają ze wsi. Nie od dziś wiadomo, że największą bolączką Polskiego rolnictwa jest właśnie wielka liczba małych gospodarstwa. Jak dużo ludzi ucieknie ze wsi, to przeciętne gospodarstwo (takie które ma jakiekolwiek szanse się utrzymać, a gospodarz potrafi inwestować) się powiększy. Dzięki temu ci, którzy zostaną na wsi będą żyć na dużo wyższym poziomie. Ucieczka ze wsi to proces jak najbardziej pozytywny.

00


też wykształcony nad wyraz ~też wykształcony nad wyraz (Gość)13.09.2011 11:36

Oba jezdeta wykształcióchy i oba mata racje, winc sie nie kłućta ino dejta se po razie i ićta na browara.

00


P51 ~P51 (Gość)13.09.2011 11:26

"fizyczny" napisał(a):
Na tym kończę dyskusję z tobą bo nie mam zamiaru dyskutować z takim jak ty wykształciuchem.


I ja też kończę dysksję.
Obrazić się jest najłatwiej,zwłaszcza,jak się nie wszystko rozumie po zaocznym licencjacie ;-)
Podkreślam : ;-)

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat