O wywiad zabiegaliśmy od Dnia Kobiet. W telefonicznej rozmowie pan Cecota stwierdził, że rozumie zapotrzebowanie, ale o zgodę musi zapytać przełożonych. Oczywiście uprzedził, że wszystko musi potrwać kilka dni i że to wcale niedługo – bo przecież jest czwartek, półtorej godziny przed zamknięciem urzędu. Jutro piątek, a potem dwa dni wolnego... Asystent obiecał w tej sprawie oddzwonić. W poniedziałek zadzwoniłem ja - ponownie. Poinformowano mnie, że po rozmowie z pracownikami podjęto decyzję, że na wszystkie pytania do asystenta odpowie rzecznik prezydenta. Czy to znaczy, że asystent nie miał czasu, czy też nie wolno mu było się spotkać? Pan Błażej stwierdził, że czas ma, że możemy porozmawiać, tylko że nie w czasie pracy. Zaznaczył, że jako osoba wolna – wszystko może. Dodał przy tym, że tocząca się obecnie rozmowa ma charakter prywatny. W czasie jej trwania był jednak w pracy i pełnił obowiązki służbowe.
- Podejrzewam, że pan Cecota nie chce się z panem spotkać. Nie ma on obowiązku udzielania informacji prasie. Mam go zmusić, żeby z panem rozmawiał? Żyjemy w wolnym kraju. Nikt nie musi rozmawiać z dziennikarzem, jeżeli nie ma takiej ochoty – wyjaśnia Elżbieta Jarszak, koordynator Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta. Czy dotyczy to jednak także osób zatrudnionych w samorządzie, opłacanych z naszych podatków?
Na pytania zadane asystentowi ostatecznie odpowiedziała pani Jarszak. - Asystent prezydenta ds. społecznych podejmuje zadania powierzone przez prezydenta miasta i to do pracodawcy należy zarówno ustalenie zadań służbowych dla pracownika, jak i ocena etapów powierzonych zadań, czas pracy i sposób ich realizacji. To, jak pracownik wywiązuje się z zadań powierzonych przez pracodawcę, jest sprawą zakładu pracy, a nie mediów – informuje Elżbieta Jarszak.
Przypominamy, że do zadań asystenta należy współpraca z Zespołem Rzecznika Prasowego w zakresie opracowywania materiałów prasowych oraz z Referatem Kultury, Sportu i Promocji – w zakresie opracowania koncepcji obchodów świąt narodowych, państwowych i rocznic. Do obowiązków urzędnika należy też współdziałanie z Instytutem Badań nad Parlamentaryzmem, inicjowanie przedsięwzięć promujących turystykę w mieście we współpracy z Centrum Informacji Turystycznej oraz realizowanie innych zadań zleconych przez prezydenta miasta. - Wszystkie z tych zadań są realizowane na bieżąco. Współpraca z referatami jest dobra. Te zadania są pracą koncepcyjno-analityczną. Na efekty prac przyjdzie czas – dodaje koordynator.
Jak o współpracy z panem Cecotą wypowiadają się instytucje z nim współdziałające? - Czy zna pan pana Błażeja Cecotę? - Kogo? Błażeja Cecotę? - Przykro mi, ale nie kojarzę. - To asystent prezydenta Chojniaka. - No, to powinienem go znać... Acha! W tej chwili już kojarzę. Był u mnie dwa tygodnie temu na pierwszej rozmowie. Jak na razie ustaliliśmy wstępny projekt wspólnej sesji naukowej oraz projekt ewentualnego wydawania prac magisterskich poświęconych parlamentaryzmowi piotrkowskiemu. Na październik planujemy konferencję poświęconą lokalnemu działaczowi PPS-u – Próchnikowi – stwierdził profesor Edward Mierzwa – dyrektor Instytutu Badań nad Parlamentaryzmem.
Gdy o współpracę z Błażejem Cecotą zapytałem w piotrkowskim Centrum Informacji Turystycznej, od razu odesłano mnie do rzecznika prezydenta miasta.
Pytanie o zadania nowego asystenta wydaje się jednak nadal absolutnie zasadne, zwłaszcza, że IBnP w osobie profesora Mierzwy – jak on sam podkreśla – trudno nazwać instytutem (patrz obok), CIT ma własnego dyrektora i kilku dobrze zorganizowanych pracowników, a przygotowywaniem materiałów dla prasy zajmuje się cały czas duży Zespół Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta.
Niestrudzeni, będziemy o wywiad zabiegać dalej.
Janusz Kaczmarek
Do rozmowy na temat pracy asystenta nie doszło. Chcieliśmy więc zrobić asystentowi chociażby zdjęcie. Za pierwszym podejściem się nie udało – asystent miał służbowy wyjazd. Następnego dnia, kilkadziesiąt sekund po rozmowie telefonicznej z asystentem (który zaprosił nas do swojego gabinetu) – również go nie zastaliśmy. Jeden z urzędników stwierdził, że wyglądał tak, jakby gdzieś uciekał. Inny dodał, że być może schował się pod biurkiem (sic!). W kolejnym podejściu udało się zastać asystenta – tym razem przy biurku. Odmawiał jednak pozowania do zdjęcia, tłumacząc, że nie jest celebrytą ani osobą publiczną, a przy tym jego wizerunek jest zastrzeżony. Ostatecznie o zgodę postanowił zapytać w biurze rzecznika. Biuro uznało, że zdjęcia zrobić nie można. W końcu udało się nam sfotografować go na schodach Urzędu Miasta, jednak asystent zabronił nam wykorzystania tego zdjęcia w publikacji. Szanując tę decyzję, nie pokazujemy jego twarzy.