Monika Szymańska choruje na stwardnienie rozsiane i nie rusza się z łóżka, opiekuje się nią, również schorowany, mąż. Gdy zjawili się u nich energetycy, byli przekonani, że to zwykła procedura wymiany licznika na nowy i nawet nie zwrócili uwagi, że podpisali protokół stwierdzający naruszenie licznika prądu, który pracownicy zakładu energetycznego wynosili z mieszkania. Dopiero ich syn zaniepokoił się sprawą, gdy nadeszła korespondencja dotycząca manipulacji przy liczniku.
- Niemożliwe, żeby którykolwiek z użytkowników mieszkania miał zamiar oszukać dostawcę energii, tym bardziej poprzez umyślną ingerencję w licznik. Ani ojciec, ani matka nie znają się na elektryczności i nigdy nie dopuściliby się takiego oszustwa - podkreśla wstrząśnięty syn gospodarzy, Marcin Szymański.
Z relacji jego rodziców wynika, że wizyta pracowników PGE miała polegać na początku tylko na sprawdzeniu instalacji, a dopiero po odkręceniu licznika stwierdzono zarysowanie na uszczelce.
Marek Obszarny
Więcej w najnowszym wydaniu POLSKA Dziennik Łódzki