Lublinianki zachowały nerwy w końcówce i obroniły miano niepokonanych w tym sezonie. Jeszcze na 4 minuty przed końcem Piotrcovia prowadziła bowiem 26:23. Wystarczyło dorzucić jeszcze jedną bramkę i SPR nie zdołałby już tej przewagi odrobić. Pozostał niedosyt, ale trzeba też zauważyć, że Piotrcovia przerwała serię 46. zwycięskich, ligowych spotkań z rzędu drużyny z Lublina.
Po wyrównanym początku spotkania, przewagę osiągnęły przyjezdne. W 20. minucie po bramce Kristiny Repelewskiej zespół Grzegorza Gościńskiego prowadziły różnicą czterech bramek, 11:7. Końcówka pierwszej połowy należała jednak zdecydowanie do Piotrcovii. Nasze zawodniczki odrobiły straty i po trafieniu Inny Krzysztoszek schodziły do szatni z wynikiem remisowym 13:13.
Dwukrotnie w drugiej połowie Piotrcovia miała trzybramkową przewagę. W 41. minucie po golu Kingi Polenz było 19:16. Cztery minuty później SPR jednak wyrównał. Lublinianki mogły nawet objąć prowadzenie, jednak kapitalnie broniła Beata Skura. Nasza doświadczona bramkarka obroniła kilka bardzo trudnych piłek i dzięki niej Piotrcovia mogła zdobyć się na jeszcze jeden zryw. Zryw po którym w 56. minucie było 26:23. Niestety jednak SPR rzucił ostatnie trzy bramki w meczu (dwa gole Sabiny Włodek i jeden Doroty Małek) i spotkanie zakończyło się remisem 26:26.
Lublinianki cieszyły się z tego remisu tak jak z wygranej, natomiast w oczach naszych zawodniczek dostrzec można było łzy. Piotrcovia zasłużyła na duże brawa, pokazała, że SPR jest zespołem, który można pokonać. Zabrakło jednak sportowego szczęścia, które po raz kolejny dopisało lubliniankom.