Debata była odpowiedzią na marcowe spotkanie „Zagrożenia ideologią gender”, podczas którego poseł Prawa i Sprawiedliwości Krystyna Pawłowicz nazwała zwolenników teorii gender „zbokami i pedofilami” oraz stwierdziła, że „genderystami kieruje jedynie popęd płciowy”. Gościem specjalnym lewicowej debaty była sekretarz generalna Forum Kobiet Katarzyna Piotrowska, która udowadniała, że gender to nie jest ideologia, ale nauka.

- Gender to suma zachowań, stereotypów i ról przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w społeczeństwie, w ramach kultury i w drodze socjalizacji, ale niekoniecznie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała między płciami. Według teorii gender, często cechy uznawane za genetycznie przypisane mężczyźnie bądź kobiecie kształtują się na etapie wychowania i socjalizacji. Przykładem niech będzie fakt, że to właśnie gender spowodowało, że urlopy z tytułu urodzenia dziecka mogą brać także mężczyźni, podobnie jak zwolnienia z powodu choroby dziecka. Nauka o gender wywodzi się z socjologii, a gender studies to kierunek, który powstał w USA w latach 80. XX wieku, a od wielu lat jest szeroko rozpowszechniany także na polskich uczelniach. Określa płeć w kontekście kulturowym, odnosi się więc do psychiki człowieka. Nie dopuszcza do dyskryminowania ludzi. Głosi, że w demokratycznym państwie nie powinno być osób równych i „równiejszych”, a „inny” nie znaczy gorszy – tego właśnie można było dowiedzieć się podczas debaty w Piotrkowie.

Na koniec radny Szymon Miazek podkreślił, że nie można zamienić walki o równość obywateli w konserwatywny bełkot o szatanie, który nosi imię gender.