Pytanie tylko, czy rowy ich dzielące nie są zbyt duże. Czy można je jeszcze zasypać? W “Tygodniu Trybunalskim” historia 8 osób, które w piotrkowskim życiu publicznym odgrywają ważną rolę. Niestety nie zawsze jest im po drodze…
Kto kogo wyleczy… z polityki
W polityce - tej krajowej, jak i lokalnej - działa wielu lekarzy. W Sejmie są m.in.: Bolesław Piecha (PiS), Bartosz Arłukowicz (SLD), Ewa Kopacz (PO), Elżbieta Radziszewska (PO). W poprzednich kadencjach absolwentów uczelni medycznych również nie brakowało: chirurdzy, interniści, kardiolodzy, pediatrzy itp. itd. Spora grupa lekarzy próbuje swoich sił w lokalnych parlamentach. W tej kadencji piotrkowskiej Rady Miasta jest ich 5: Marek Konieczko (RiG), Paweł Szcześniak (RiG), Magdalena Kwiecińska (RdP), Przemysław Winiarski (RdP), Marian Błaszczyński (RdP).
Mandat radnego czy poselski często jednak nie wystarcza. Medycy zostają bowiem ministrami (Ewa Kopacz, Elżbieta Radziszewska), przewodniczącymi rad (Marian Błaszczyński), działają też w partiach, ugrupowaniach politycznych czy stowarzyszeniach.
Zdarza się jednak, że dwóch lekarzy, którzy chcą osiągnąć sukces w polityce na tym samym terenie (mieście, regionie), to o jednego za dużo. Tak jest (było?) w przypadku piotrkowskiej minister – posłanki PO Elżbiety Radziszewskiej i radnego Mariana Błaszczyńskiego.
Radziszewska była aktywną działaczką Unii Wolności. W 1997 roku, po przeprowadzeniu energicznej kampanii wyborczej, dostała się do Sejmu i jest w nim nieprzerwanie do dziś. Związany z partiami prawicowymi Marian Błaszczyński także próbował swoich sił na arenie krajowej. Przez pewien czas był nawet szefem jednej z partii chadeckich. Później związał się ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym.
(...)
M jak “Miłość”
Dwaj panowie M od kilku lat są ważnymi postaciami piotrkowskiej sceny politycznej. Jeden, Bogdan Munik, polityczny renegat z SLD, swego czasu najbliższy współpracownik Waldemara Matusewicza, dziś twardą ręką zarządza magistratem. Choć wielu go nienawidzi (szczególnie PiS), to prezydent Krzysztof Chojniak ma do niego pełne zaufanie. Są też opinie, że Munik, wzorem Stanisława Tymińskiego, ma “czarną teczkę”, a w niej materiały na wielu ważnych uczestników życia publicznego w Piotrkowie.
Munika na stanowisku sekretarza (a także każdym innym w Piotrkowie) nie widzi wiceprezes stowarzyszenia Rozwój i Gospodarność Witold Maćkowiak. To on często rozdaje karty, ale ten “as” jest dla niego nie do zbicia (przynajmniej na razie). Panowie rzadko wchodzą sobie w drogę, choć w połowie poprzedniej dekady zaiskrzyło…
Bogdan Munik, a w zasadzie dr Bogdan Munik, nigdy nie był głównym rozgrywającym, choć często pojawiał się na drugim planie. Gdy był kierownikiem piotrkowskiego Ośrodka Zamiejscowego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, w budynku przy Próchnika często spotykał się ze związkowcami MZGK. Munik popierał ich w sporze z prezydentem Andrzejem Polem i prezesem… Sylwestrem Łopatowskim, dziś pewnym kandydatem na szefa spółki, w której miasto ma udziały. A związkowcy już nie grają z nim w jednej drużynie.
Gdy Waldemar Matusewicz wygrał wybory na prezydenta Piotrkowa, Munik został wybrany przez RM na sekretarza (m.in. dzięki głosom kolegów z SLD).
Po kłopotach Matusewicza z wymiarem sprawiedliwości wiadomo było, że w UM wybuchnie walka o schedę po nim między jego zastępcami. Munik poparł Krzysztofa Chojniaka. Wrogiem stał się Andrzej Czapla. Opłaciło się, gdy Chojniak wygrał wybory i wbrew swoim kolegom z PiS, pozostawił Munika na stanowisku. Dziś to sekretarz był jedną z przeszkód w rozmowie o koalicji z Prawem i Sprawiedliwością.
(...)
Piłkarski poker
O tym, że obaj panowie za sobą nie przepadają, wiadomo było od dawna. Ale to, co dzieje się od Walnego Zgromadzenia Okręgowego Związku Piłki Nożnej w 2008 roku, to już prawdziwa wojna. Prokuratura, sądy, policja, media – wszystkie chwyty dozwolone. I pokoju na horyzoncie nadal nie widać…
- Ten pan jest u nas persona non grata – grzmiał po wspomnianym walnym prezes Concordii Dariusz Dzwonnik. Nowo wybrany prezes OZPN Stanisław Sipa nie miał więc prawa wstępu na obiekt, na którym swoje mecze rozgrywał jeden z członków związku. Słowa prezes jednak nie dotrzymał, wpuszczając go na stadion. Podczas meczu zorganizowanego z okazji 100-lecia Concordii Stanisław Sipa wręczał nawet puchar zwycięskiej drużynie. Wówczas obaj panowie zachowali się z klasą.
To niestety jednostkowy przypadek.
16 maja 2008 roku, podczas spotkania delegatów OZPN Piotrków Dariusz Dzwonnik, popierając Andrzeja Ziębakowskiego na prezesa związku, dyskredytował jego rywala Stanisława Sipę. Padały mocne słowa. Dzwonnik, zdaniem Sipy, pomówił go, że ten, będąc pracownikiem SB, zamykał i przesłuchiwał niewinnych ludzi oraz że prowadząc kampanię wyborczą, kupował głosy delegatów klubowych, umarzając zadłużenia klubów wobec okręgu, oświadczył niezgodnie z prawdą, że jako wiceprezes okręgu zarabia 10 tys. złotych.
- Pan Stanisław Sipa był wyszkolonym funkcjonariuszem w manipulacjach. Każdego dnia te manipulacje można widzieć gołym okiem. I ogromnym wstydem dla środowiska piłkarskiego jest fakt, że pan Stanisław Sipa, jako były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, jest na stanowisku prezesa. Honorowym zachowaniem tego pana byłoby podanie się do dymisji – twierdził w sierpniu 2009 w rozmowie ze Strefą FM Dariusz Dzwonnik.
- Pan Dariusz Dzwonnik byłby szczęśliwy, gdyby wszyscy ludzie w Piotrkowie, którzy mają inne zdanie niż on, podali się do dymisji. O tym, czy podam się do dymisji, zdecydują delegaci – ripostował Stanisław Sipa.
(...)
Polityczny Spór Ludowców
Polskie Stronnictwo Ludowe prezentowane jest często jako monolit. Czasem z odrębnym zdaniem wystąpi poseł Eugeniusz Kłopotek, ale później szybko jest sprowadzany na ziemię. Okazuje się jednak, że w terenie nie jest już tak różowo. Podczas niedawnej kampanii wyborczej do samorządu doszło do “wojny” między członkami PSL – starostą piotrkowskim Stanisławem Cubałą (wiceprezesem ZW) a byłym członkiem Zarządu Powiatowego Jackiem Bogusławskim, przedsiębiorcą z gminy Wolbórz. – Stasiek z Jackiem nigdy za sobą nie przepadali – powiedział nam jeden z ludowców. Czekano tylko na moment, gdy obaj panowie “rzucą się sobie do gardeł”.
Okazją była sprawa lustracyjna Cubały. Starosta piotrkowski figurował w dokumentach IPN jako osoba zarejestrowana przez SB jak TW o pseudonimie "Okrza". Sprawa wyszła na jaw 26 marca 2009 r., kiedy to IPN opublikował uzupełnienie katalogów osób publicznych, które znalazły się w dokumentach organów bezpieczeństwa. Nowa lista zawierała ponad 3 tys. nazwisk. Wśród nich znalazło się także nazwisko piotrkowskiego starosty. Współpracy z SB Cubale nigdy jednak nie udowodniono.
Mimo to Bogusławski wystąpił z wnioskiem o wprowadzenie do porządku obrad jednego z Zarządów Powiatu PSL głosowania nad wotum nieufności wobec Cubały. Wniosek związany był z domniemaniem dopuszczenia się przez starostę kłamstwa lustracyjnego i niezłożeniem przez niego wniosku o autolustrację. W tajnym głosowaniu Zarząd Powiatowy udzielił Stanisławowi Cubale wotum zaufania.
Bogusławski nie dał jednak za wygraną. Podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej w wielu miejscach powiatu piotrkowskiego pojawiły się plakaty z informacją, że Stanisław Cubała to jednak TW “Okrza”. Cubała zawiadomił policję: - Plakaty szkalowały moje dobre imię, czekałem aż uda się kogoś namierzyć – wyjaśniał w rozmowie z reporterem Strefy FM.
(...)
Artur Wolski
więcej w najnowszym numerze "Tygodnia Trybunalskiego"