Sąd Okręgowy nie przychylił się do zażalenia prokuratury, w którym domagano się zastosowania środku zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego. Kara, jaka grozi Durczokowi za zarzucane mu czyny, czyli kierowanie pojazdu w stanie nietrzeźwości i sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, to do 12 lat więzienia.
- Zmieniono postanowienie w zakresie kwoty poręczenia majątkowego. Natomiast w pozostałym zakresie utrzymano decyzję sądu pierwszej instancji. Oznacza to, że zgodnie z naszą argumentacją nie ma dużego prawdopodobieństwa bezpośredniego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym - mówi Michał Zacharski, obrońca Kamila Durczoka.
Poprzednio dziennikarz miał wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 15 tysięcy złotych. Obecnie kwota jest wyższa, aż o 85 tysięcy.
Wyrok sądu skomentował również Łukasz Isenko, drugi obrońca dziennikarza: - Najważniejsze dla nas jest to, że Kamil Durczok pozostaje na wolności. Kwestia zmiany poręczenia majątkowego to oczywiście decyzja autonomiczna sądu, której się poddamy. Sąd uznał, że ta kwota będzie bardziej adekwatna, biorąc pod uwagę okoliczności sprawy, etap postępowania oraz to, kto będzie zobowiązany ją wpłacić. Decyzja, która dziś zapadła jest prawomocna i nie podlega żadnemu zaskarżeniu.
Przypomnijmy, że w piątek 26 lipca na remontowanym odcinku DK 1 kierujący pojazdem Kamil Durczok wjechał w pachołki rozdzielające jezdnie. Jeden z nich uderzył w auto innego uczestnika ruchu. Badania alkomatem wykazały, że dziennikarz miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyźnie postawiono zarzuty kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.