Italiano, co dalej z tobą?

Tydzień Trybunalski Niedziela, 16 lutego 201415
Najpierw poszukiwano go listem gończym, potem ściągnięto do Polski z Włoch za “występek”. Tu trzy miesiące spędził w piotrkowskim areszcie. Kilkanaście dni temu o jego zwolnieniu z tymczasowego aresztu zdecydował sąd w Opocznie. Nagle stał się wolnym człowiekiem, ale bez dachu nad głową, bez dokumentów i środków do życia.
Italiano, co dalej z tobą?

Po tym, jak sędzia w Opocznie powiedział “jest pan wolny”, niejeden poczułby się świetnie. W końcu to na te słowa czeka się z utęsknieniem za kratkami. Ale ta wolność, jak się okazuje, może smakować naprawdę gorzko.


Ale zacznijmy od początku...


- Ściągnięto mnie tu listem gończym z Włoch (stąd ksywka Italiano). W areszcie śledczym spędziłem 3 miesiące – opowiada Artur, który z prośbą o pomoc i interwencję zwrócił się do redakcji Radia Strefa FM. - Wyrok dostałem w “zawiasach”. Tylko jak ja mam teraz wrócić do Włoch? Wszyscy rozkładają ręce. Zameldowany jestem we Włoszech. Dokumenty mam tylko włoskie, nie mam w Polsce ubezpieczenia, nie mam meldunku, nie mam nic, nie mam rodziny. Dziękuję tylko, że kolega zajął się mną i mi pomógł – opowiada.


Do tego kolegi zresztą (do Przygłowa) po tym, jak 23 stycznia usłyszał w opoczyńskim sądzie, że jest wolny, przyszedł pieszo, bo nie miał nawet paru groszy na autobus. - Jak mnie wypuścili z Opoczna po rozprawie, zapytałem, jak mam się dostać do Piotrkowa, żeby się rozliczyć. Powiedzieli, że mogę się iść przespać do noclegowni. Ale co dalej? Nie mam pieniędzy, nie mam niczego, kolega przecież nie będzie mnie utrzymywał. A przecież wydali na mnie na siedzenie tutaj tyle pieniędzy (2.600 zł miesięcznie; Artur spędził w areszcie 3 miesiące – przyp. red.) plus przelot samolotem, Interpol – ile to pieniędzy na człowieka takiego jak ja trzeba wydać. A teraz nie mam za co wrócić, nie mam środków do życia, nie mam nawet na zdjęcie, żeby tu sobie zrobić dowód osobisty żali się.
W Polsce (po tym, jak 10 lat poszukiwano go listem gończym) skazano go za “występek”. - Nawet sędzia chwycił się za głowę, bo chodziło o 2003 r. (przedawnienie?) i zapytał adwokata, w jakim celu tacy ludzie jak ja są tu sprowadzani. Powiedział do mnie – nawet jeśli dam ci 6 miesięcy za występek, to właściwie jesteś wolny, bo idziesz na zwolnienie warunkowe. To ja nawet wyroku ci nie daję - opowiada.


Italiano próbował zwrócić się o pomoc do różnych instytucji. - Najpierw byłem w Sulejowie, ale powiedzieli, że skoro kiedyś zameldowany byłem w Skotnikach (gm. Aleksandrów), powinienem zgłosić się do Aleksandrowa. Zadzwoniliśmy z kolegą do gminy Aleksandrów, ale że przebywam teraz na terenie gminy Sulejów, tam z kolei kazali mi się zgłosić do opieki społecznej w gminie Sulejów. Byłem u kuratora w Piotrkowie. Ten poradził, żebym szedł do noclegowni. Dobrze – tam przetrzymają mnie jeden dzień, dadzą posiłek. Ale co dalej? A gdyby zdarzył się wypadek i trafiłbym do szpitala? Nie mam przecież ubezpieczenia. Kto za to zapłaci? I co – wrócę do aresztu z powrotem, bo nie mam pieniędzy, żeby za to zapłacić (wcześnie – jak twierdzi – poszukiwany był za to, że zaciągnął dla kolegi pożyczkę, tamten nie oddał pieniędzy, a on nie był w stanie jej spłacić; chodziło o kwotę 4 tys. zł).
 
Artur we Włoszech spędził 10 lat. Tam miał ciężki wypadek (3 miesiące w śpiączce, 2 lata w szpitalu). Jest inwalidą. Ale wszystkie dokumenty z tym związane ma we Włoszech. Do Włoch chciałby tylko pojechać, żeby zabrać dokumenty i z bankowego konta wyciągnąć oszczędności, ale zamieszkać chce w Polsce. Póki co jednak, ani na jedno, ani na drugie nie widzi szans, a na drogę przestępstwa nie chce już wracać.


- Chciałbym tylko dostać jakiekolwiek mieszkanie i na początek jakąś zapomogę, a później powoli będę sobie jakoś radził. Kiedyś robiłem artystyczne rzeczy i tym handlowałem. Może do tego wrócę – mówi.


Co powinien teraz zrobić? Teoretycznie jest rozwiązanie - pomoc postpenitencjarna.
- Skazani i tymczasowo aresztowani, czyli osadzeni w czasie pobytu w jednostce penitencjarnej rozpatrywani są też pod kątem ich przyszłego wyjścia - mówi porucznik Jakub Białkowski, oficer prasowy Aresztu Śledczego w Piotrkowie. - Zadaniem służby więziennej jest też przygotować takie osoby do społecznej readaptacji, do życia na wolności. W przypadku skazanych jest to o tyle łatwiejsze, że znamy termin końca kary, znamy przewidywany termin ewentualnego warunkowego przedterminowego zwolnienia. I w okresie poprzedzającym te dwie daty, w okresie do pół roku, zaczynamy podejmować pewne działania. Możemy taką osobę przygotować w ten sposób, że pomożemy jej w uzyskaniu lokalu socjalnego (gdy była osobą bezdomną). Pomożemy wtedy wypełnić dokumenty, pokierować, do których instytucji ma się udać. Możemy takiej osobie wyrobić dowód osobisty, możemy - jeżeli trafia do więzienia (a obawia się, że będąc w więzieniu i pracując nieodpłatnie, straci mieszkanie) - dopłacić do bieżących zobowiązań czynszowych, jeżeli wykaże, że faktycznie jest właścicielem lokalu i w tym lokalu nikt nie mieszka. Możemy przewidzieć np., że Iksiński przyszedł do więzienia w porze letniej, a będzie wychodził zimą, czyli nie ma kompletnej odzieży. Można więc zaplanować, że taką osobę ubierzemy odpowiednio do pory roku, bo tego wymagają od nas przepisy. Możemy też przewidzieć, że taka osoba ma do kogo wrócić, ale np. nie ma pieniędzy na dojazd do miejsca zamieszkania, bo rodziny nie było stać na to, żeby wpłacać pieniądze. Damy mu więc taką pomoc. To wszystko może zrobić sama służba więzienna, ale jeżeli (co najważniejsze) osadzony sam wyrazi taką chęć i taki wniosek złoży (bo bez tego nie możemy działać w jego imieniu). Możemy też pójść dwutorowo. To też się wiąże później z kierowaniem osadzonych po wyjściu do instytucji. Dwie z nich są najważniejsze: kuratorzy zawodowi i ośrodki pomocy społecznej. W tym pierwszym przypadku można wobec osadzonych ustalić czas określony w artykule 164 kkw, czyli na przygotowanie osadzonych, gdzie przychodzi do nas kurator, przeprowadza rozmowę z osadzonym, z wychowawcą do spraw pomocy postpenitencjarnej. Ustala się potrzeby osadzonego (pomoc w znalezieniu pracy, uzyskaniu lokalu, pomoc finansowa w pierwszych dniach po zwolnieniu do czasu wypłacenia przez MOPS jakiegoś zasiłku). To jedna droga. Druga – to w myśl porozumienia, które zostało zawarte w roku 2000 między właściwymi ministrami, zgłosić chęć osadzonego, że chce wsparcia od ośrodków pomocy społecznej, do właściwego dla jego miejsca zamieszkania MOPSU, który też zajmie się wówczas sprawami, o które osadzony poprosi – mówi rzecznik aresztu.
Tuż przed wyjściem z każdym osadzonym (nawet jeśli potrzeb nie zgłaszał) przeprowadzana jest rozmowa końcowa. - Wychowawca jeszcze raz określa, czy brakuje mu odzieży, czy wymaga pomocy jeśli chodzi o dojazd do miejsca zamieszkania, czy np. potrzebuje jakiegoś prowiantu na drogę, bo jest np. z Zakopanego czy Rzeszowa i podróż do domu trwa kilkanaście godzin – tłumaczy Jakub Białkowski.
 
Ale przypadek Italiano jest inny. On nie był skazanym, lecz tymczasowo aresztowanym. Tu nie było czasu na przygotowanie się do wyjścia.


- Wobec osób tymczasowo aresztowanych (które nie wychodzą z terenu), zakładając, że sąd uchyla stosowanie tymczasowego aresztu, ale osadzony wychodzi z zakładu – stosujemy tę samą procedurę co wyżej. Natomiast w przypadku, kiedy osoba wychodzi z sądu (bo takie sytuacje też się zdarzają), czyli jedzie od nas na czynności procesowe, transportuje go tam policja, sąd uchyla tymczasowy areszt, w sądzie staje się osobą wolną. Wtedy już nie wraca do nas lub wraca po dniu, dwóch – np. po swoje pieniądze, które ma w depozycie, po swoją odzież. My już jakby się tą osobą nie zajmujemy. Natomiast każda osoba zwalniana jest informowana przez nas o tym, że w kwestii zatrudnienia powinna się zgłosić do właściwego urzędu pracy (według deklarowanego miejsca zamieszkania). Jeżeli jest to osoba bezdomna (zazwyczaj wiemy o tym wcześniej), wskazujemy noclegownię. Trzecim miejscem, które wskazujemy, są ośrodki pomocy społecznej.


A co z Italiano?


- Osoba zwalniana może udać się do kuratora sądowego, który znajduje się przy sądzie i który też dysponuje środkami z funduszu pomocy postpenitencjarnej. Tam może uzyskać pieniądze np. na dojazd do miejsca zamieszkania, czy też kurator go pokieruje, co ma zrobić. Te instytucje też się tym zajmują – podpowiada Białkowski.
Teoretycznie wszystko brzmi dobrze. A praktyka? To już inna historia. Oby tylko nie zakończyła się powrotem Artura do aresztu. To z pewnością nie wyjdzie polskiemu państwu taniej.


Kab/Or


Zainteresował temat?

5

2


Zobacz również

reklama

Komentarze (15)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Adi ~Adi (Gość)16.02.2014 13:48

chyba widziałem italiano w Sulejowie z taka wielka czarną torbą podróżna był w Sulejowie pod biedronka a potem kiedy miałem jechac do pracy czekałem koło swojej bramy przechodzil i pytał sie mnie o prace a potem o coś do jedzenia szkoda mi tego chłopa

20


ddd ~ddd (Gość)16.02.2014 12:09

Mariano Italiano grał na grzebieniu.

40


janusz ~janusz (Gość)16.02.2014 10:46

szkoda chłopaka ale tak to ja też bym chciał "...- Chciałbym tylko dostać jakiekolwiek mieszkanie i na początek jakąś zapomogę, a później powoli będę sobie jakoś radził..."

60


jajaja ~jajaja (Gość)16.02.2014 10:22

"...a na drogę przestępstwa nie chce już wracać.
- Chciałbym tylko dostać jakiekolwiek mieszkanie i na początek jakąś zapomogę, a później powoli będę sobie jakoś radził. Kiedyś robiłem artystyczne rzeczy i tym handlowałem. Może do tego wrócę – mówi."
To są jakieś jaja chyba! Nie będę żałował marginesu, który zmarnował pół życia. Co ma znaczyć w ogóle ten artykuł?

71


jethro ~jethro (Gość)16.02.2014 09:34

Cytuję:
Do tego kolegi zresztą (do Przygłowa) po tym, jak 23 stycznia usłyszał w opoczyńskim sądzie, że jest wolny, przyszedł pieszo, bo nie miał nawet paru groszy na autobus. - Jak mnie wypuścili z Opoczna po rozprawie, zapytałem, jak mam się dostać do Piotrkowa, żeby się rozliczyć. Powiedzieli, że mogę się iść przespać do noclegowni.


a Trynki Winki ma ochrone w postaci 24 policjantów,którzy mają do dyspozycji kilkanaście samochodów,na polecenie Komendanta Głównego mogą użyć nawet śmigłowca i w ogóle pod rządami tuSSka Polska to bajka.

70


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat