Piłka ręczna - uboga krewna nożnej?
Zacznijmy od piłkarek ręcznych. Piotrcovia gra w najwyższej klasie rozgrywkowej już prawie 30 lat. Co prawda w tym sezonie na razie okupuje doły tabeli (zespół nie odnotował jeszcze ani jednej wygranej), ale kibice liczą, że będzie lepiej. Oczywiście zarobki naszych zawodniczek nie mogą się równać z tym, co wpływa na konta mistrzyń Polski.
- Wszystko zależy od klasy zawodniczki, od poziom gry, od kontraktu. Zróżnicowanie jest dość spore. W porównaniu do zespołów z wyższej półki zarobki u nas na pewno nie są wygórowane. Zarobki dziewczyn zależą od tego, ile każda z nich wkłada do zespołu, czyli jak wartościową jest zawodniczką. Wiadomo, że te piłkarki, na których opiera się zespół zarabiają więcej - mówi nam Rafał Chmielewski, członek Zarządu MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski.
Na konta piłkarek wpływa od 600 zł do 4000 (netto). - Suma, jaką otrzymuje zawodniczka jest zapisana w kontrakcie. Piłkarki są wpisane na listę stypendiów Urzędu Miasta, różnicę pomiędzy tym, co jest zapisane w kontrakcie, a tym co wypłaca UM (netto), pokrywa klub.
Chmielewski przyznaje, że w całej Polsce męska piłka jest lepiej opłacana niż kobieca. - Nie wiem, dlaczego tak jest, może chodzi o męski szowinizm - przyznaje z uśmiechem. - Zawsze tak było, czy to jest siatkówka, czy koszykówka, o piłce nożnej nawet nie wspominając. Męski sport jest lepiej opłacany. Wszyscy twierdzą, że jest bardziej widowiskowy. Chociaż myślę, że akurat w piłce ręcznej zaczyna się to zacierać, zwłaszcza w tej na bardzo wysokim poziomie. Żeńska piłka też jest szybka, emocjonująca. Na naszym polskim podwórku jednak różnica jeszcze jest, to widać.
Chmielewski przyznaje, że pomiędzy wysokością zarobków mistrza Polski a zespołami z dołu tabeli Superligi często jest przepaść. - Chociaż nawet w MKS Selgros są dysproporcje, bo są zawodniczki, które zarabiają 1000 - 1500 zł, ale i takie, które dostają 8 - 9 tys – mówi.
A propos przepaści między męskim i kobiecym szczypiorniakiem… Sezon 2016/17 to powrót naszych piłkarzy do Superligi. MKS Piotrkowianin wygrał jak dotąd jeden mecz, kibice chcą więcej.
Przemysław Berliński (sekretarz w Piotrkowianinie) przyznaje, że w piłce ręcznej w Piotrkowie nikt majątku nie zrobi. Ile zarabiają zawodnicy? To tajemnica. W związku z tym, że klub kilka miesięcy temu przekształcił się w spółkę prawa handlowego, informacje te objęte są tajemnicą, zawodnicy bowiem są pracownikami spółki. Określa to specjalny paragraf w umowie, którą podpisują sportowcy - wysokość zarobków pozostaje między pracodawcą a zawodnikiem.
Jeśli chodzi o stypendia sportowe przyznawane przez miasto, to nasi piłkarze mogą liczyć na maksymalnie 4000 zł brutto miesięcznie. Wysokość stypendiów nie jest zróżnicowana, zależy jedynie od tego czy zawodnik jest jeszcze osobą uczącą się lub czy prowadzi działalność gospodarczą. Większość zawodników zajmuje się wyłącznie sportem, nie pracują zawodowo.
Ile zarabiali w I lidze? W poprzednim sezonie stypendia były niższe o ¼ (maksymalnie 3000 zł). - Chłopcy zarabiali niewiele więcej niż kwoty ze stypendium, czyli niektórzy mieli 3000 zł netto – dodaje Berliński.
Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że piłkarze otrzymują niewiele więcej niż to, co gwarantuje im Urząd Miasta.
Więcej medali - mniej pieniędzy
Gorzej powodzi się naszym zapaśnikom. Ci mogą liczyć tylko i wyłącznie na to, co da im Urząd Miasta. Piotr Stepień, dyrektor Atletycznego Klubu Sportowego zdaje sobie sprawę, że zapasy to dyscyplina mniej medialna niż sporty zespołowe. Pieniądze w zapasach nigdy nie były duże i dziś też nie są. - Jeśli zawodnik miałby żyć tylko ze stypendium sportowego przyznawanego przez miasto, to żaden z nich by się nie utrzymał, a już na pewno nie utrzymałby rodziny – przyznaje Stępień.
Piotrkowski AKS działa w każdej grupie wiekowej, ale przede wszystkim stawia na młodzież: młodzik, kadet junior. - Musimy pracować w takim systemie, bo ciągle myślimy o występie swoich zawodników na igrzyskach olimpijskich, a ze wszystkich piotrkowskich sportowców oni są tego najbliżsi – mówi wicemistrz olimpijski z Barcelony.
Najlepsi zawodnicy - mistrzowie Polski, reprezentanci kraju na mistrzostwa świata, Europy czy młodzieżowy mistrz Europy (Mateusz Bernatek) zarabiają 2300 zł brutto - to stypendium, które przyznaje im miasto. I… to wszystko.
Tyle dostają też, poza Bernatkiem, Radek Grzybicki i Edgar Melkumov, czyli absolutny top naszych zapaśników. To oni bili się o Rio, nie udało się, ale…
Stępień dodaje, że najlepsi zapaśnicy mogą liczyć jeszcze na stypendium z ministerstwa, jeśli znajdą się w pierwszej szóstce na mistrzostwach Europy i w pierwszej ósemce na mistrzostwach świata. Najwyższe stypendium to ok. 4000 zł, jednak przy takich pieniądzach trzeba być medalistą Europy czy świata.
Gwiazdy z naszego AKS-u na co dzień muszą dorabiać do stypendium. - Są to ludzie w wieku dwudziestu kilku lat, niektórzy mają rodziny, więc muszą z czegoś żyć. Dziś tylko Bernatek, który ma dopiero 21 lat i który chce się poświęcić zapasom, żyje tylko ze stypendium. Pamiętajmy, że taki zawodnik musi przez ok. 200 dni w roku wyjeżdżać na zgrupowania kadry zawodowej. To oznacza również ok. 9 jednostek treningowych w tygodniu – mówi Piotr Stępień.
System finansowania zapasów, jaki mamy w Piotrkowie jest wyjątkiem. Ale ponoć tym pozytywnym. Bowiem nie we wszystkich miastach samorząd wypłaca zawodnikom stypendia.
- Od lat próbuję przewalczyć to, aby w sportach indywidualnych przyznawane było konkretne stypendia za konkretny wynik. Dziś dostajemy pulę do podziału. Niestety system działa w ten sposób, że kiedy jesteśmy lepsi, to zostajemy za to ukarani (finansowo). Jeżeli zdobędziemy 5 medali w roku, to podzielimy naszą pulę na 5 zawodników. Jeżeli zdobędziemy 10 medali, to te same pieniądze dzielimy na 10 zawodników. Jest to nielogiczne. Dziś sytuacja w klubie jest niezdrowa, bo zawodnik jadący na mistrzostwa myśli sobie, żeby tylko kolega z klubu nie zdobył medalu, bo będę miał mniejsze stypendium - mówi z żalem dyrektor AKS-u.
Zapasy mają od lat swoich sponsorów - stałych partnerów. Nie ma jednak mowy o sponsorze tytularnym, który zainwestowałby w tę dyscyplinę duże pieniądze. Ale na to nie mogą liczyć nawet nasze zespoły z ekstraklasy piłki ręcznej.
Jest jak jest…
Michał Ostafijczuk piotrkowskim sportem zajmuje się od lat. Wg dziennikarza zarobki naszych zawodników to kwestia bardzo stabilna. - Jedną z najlepszych decyzji piotrkowskiego samorządu, dotyczącą lokalnego sportu, była uchwała o przyznawaniu stypendiów wyróżniającym się piłkarkom ręcznym i piłkarzom ręcznym - mówi. - To daje w pewien sposób stabilność. Inne kluby niejednokrotnie obiecują znacznie większe kwoty, ale są to tzw. pieniądze wirtualne. Takie, które przy rozwiązaniu kontraktu przez zawodnika, bardzo ciężko jest odzyskać.
Oczywiście każdy chciałby zarabiać więcej. Ostafijczuk przyznaje, że nie zna sportowca, który byłby w pełni zadowolony ze swoich zarobków, ale twierdzi też, że zarobki na poziomie profesjonalnym w piotrkowskim sporcie (piłka ręczna, zapasy) są na odpowiednim poziomie. - Nie odbiegają poziomem od zarobków sportowców w innych miastach. Oczywiście mam na myśli kluby plasujące się w tych samych rejonach tabeli. Trudno przecież porównywać zarobki szczypiornistów Piotrkowianina do graczy Vive Tauronu Kielce czy Orlen Wisły Płock. Podobnie zarobki piłkarek ręcznych Piotrcovii do uposażeń zawodniczek MKS Selgrosu Lublin. W tym drugim przypadku nie są to jednak aż tak duże rozbieżności – mówi Ostafijczuk.
Osobnym rozdziałem w temacie „pieniądze w sporcie” jest piotrkowska Polonia. Piłka nożna na piątym poziomie rozgrywkowym w Polsce (IV liga) w większości jest piłką amatorską, a zawodnicy występujący w klubach normalnie pracują i dopiero po pracy znajdują czas na treningi. Rozbieżności w wynagrodzeniach zawodników są bardzo duże, a wszystko zależy tutaj od sponsorów. - Są kluby, które mają bardzo stabilne budżety - KS Paradyż, Omega Kleszczów – wylicza Ostafijczuk. - Są jednak i takie, gdzie działacze muszą nieźle główkować, aby wiązać przysłowiowy koniec z końcem. Do takich klubów należy Polonia Piotrków. Problemy finansowe, które przeżywa ponoć Polonia, nie są niczym nadzwyczajnym. Wiele klubów je przeżywało, a zawodnicy czekają czasami na niewielkie pensje czy premie meczowe po kilka miesięcy.
Również Polonii pomaga Urząd Miasta. To kwota około 150 tysięcy rocznie (12 tys. miesięcznie). Do tego dochodzi wsparcie lokalnych sponsorów. Te pieniądze pozwalają grać w IV lidze (dolne rejony tabeli), ale na nic więcej.
Aleksandra Stańczyk
*podajemy za sport.se.pl (styczeń 2015)
- Zderzenie pojazdów przy Hali Targowej w Piotrkowie. Kierowca wymusił pierwszeństwo
- Ścieżka rowerowa Piotrków - Przygłów oficjalnie otwarta
- Policja apeluje o bezpieczną podróż podczas świątecznych wyjazdów
- ZUS wypłacił ponad 151,2 tys. świadczeń "Aktywnie w żłobku" na 214,4 mln zł
- Pożar ciężarówki na A1
- Miejskie wigilie w regionie. Piotrków, Bełchatów, Opoczno, Tomaszów, Łódź
- Ponad 1,3 mln zł umorzonej pożyczki
- Wspólne działania policji i straży leśnej. Patrolują okoliczne lasy
- Wyłudzał pieniądze za pomocą BLIK-a