Do naszej redakcji docierają kolejne skargi na śmieci zalegające na piotrkowskich osiedlach po zimie. Ostatnia dotyczyła sytuacji w rejonie Piomy. - Zima się kończy, śnieg stopniał, a śmieci wyszły w najlepsze. Osiedla przy Piomie to jakiś koszmar. Miejscami są sterty śmieci i nikt tego nie sprząta. Koszt ich odbioru rośnie, ale sprzątać już nie ma kto. Dla przykładu zaraz za ściekami z Piomy przy Sikorskiego można nawet znaleźć obudowę od głośnika, leżącą od zeszłego roku i sterty butelek. Wzdłuż chodnika odchodzącego od Gałczyńskiego 1 jest podobnie. Czas coś z tym zrobić, zanim wszystko przykryje trawa - czytamy w mailu od naszego czytelnika.
Sprawa zaśmieconych osiedli jest znana przedstawicielom Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Za czystość odpowiada prywatna firma, z którą mamy podpisaną umowę, ale niestety wywiązuje się ona ze swoich obowiązków tak jak widać. Stosujemy różne formy nacisku na przedsiębiorstwo. Zwracamy ustnie uwagę, wysyłamy monity, a także naliczamy kary za niedostateczne wywiązywanie się z umowy - mówi Marek Potrzebowski, prezes Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Zapytaliśmy prezesa PSM o to, jakie skutki przyniosły ich działania i o ewentualne dalsze posunięcia spółdzielni. - Firma obiecuje poprawę, ale nasza cierpliwość już się kończy. Nie umiem jeszcze odpowiedzieć co dokładnie zrobimy dalej, bo sytuacja jest taka, że przedsiębiorstwo ma umowę, ale się z niej nie wywiązuje - tłumaczy.
Umowa na sprzątanie terenu Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej będzie ważna jeszcze przez dwa lata, ale prezes Potrzebowski nie wyklucza jej wcześniejszego wypowiedzenia. - Bierzemy taką opcję pod uwagę. Jeśli zdecydujemy się na taki ruch to obowiązuje nas trzymiesięczny okres wypowiedzenia - informuje.
Po naszej publikacji przedstawiciele administracji Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej przeprowadzili wizję lokalną na terenie osiedla Południe i przekazali nam informację, że sytuacja uległa poprawie, a śmieci zostały uprzątnięte.