Pod wnioskiem o podział podpisało się ponad 100 osób. Dwoje członków Rady Nadzorczej (lokatorów wieżowców) uważa, że to zemsta za to, że ośmielają się pytać o finanse Spółdzielni.
Konflikt rozpoczął się jeszcze w 2013 r., właśnie wtedy Spółdzielnia przystąpiła do termomodernizacji m.in. trzech wieżowców (201, 202 i 203) na os. Słowackiego. W 2014 roku 185 spółdzielców wystąpiło przeciwko Spółdzielni. Wynajęli prawnika, twierdzili, że Spółdzielnia odmawiała im informacji o termomodernizacji przeprowadzonej w ich bloku. Władze SM zapewniały z kolei, że nie mają sobie nic do zarzucenia, a wszelkie dokumenty zostały mieszkańcom udostępnione.
Podczas ostatniego Walnego Zgromadzenia Spółdzielni (już w 2015 r.) pojawił się wniosek podpisany przez ponad 100 spółdzielców, którzy chcą wyłączenia ze struktur SM trzech wieżowców. Co ciekawe, pod wnioskiem nie ma podpisów samych zainteresowanych, czyli mieszkańcy budynków 201, 202 i 203.
O przyczyny konfliktu zapytaliśmy Krzysztofa Grunwalda (członka Rady Nadzorczej, mieszkańca jednego z wieżowców, a jednocześnie członka grupy nazywanej przez władze Spółdzielni buntownikami). Twierdzi, że działania tzw. buntowników sprowadzały się do jednego pytania: dlaczego lokatorzy płacą tyle, ile płacą? Konflikt jeszcze bardziej się zaostrzył, kiedy Grunwald wraz z Beatą Grabowiecką - koleżanką z Rady Nadzorczej poprosili Zarząd o przedstawienie listy wynagrodzeń pracowników Spółdzielni i Zarządu właśnie. - Fundusz płac sięga ponad 2 mln zł rocznie. Jeśli podzielimy tę sumę przez liczbę spółdzielców, to oznacza, że każdy wnosi 500 zł rocznie na fundusz płac Spółdzielni. A do tego jest jeszcze fundusz nagród, kolejne 150 - 160 tys. Spółdzielnia odmówiła nam wglądu we wszystkie dokumenty z tym związane - mówi K. Grunwald. - Pomimo że jesteśmy organem kontrolującym i nadzorującym finanse Spółdzielni - dodaje Beata Grabowiecka. - Poinformowano nas, że za to wszystko odpowiada Zarząd i nie mamy wglądu w te informacje.
Członkowie Rady Nadzorczej twierdzą ponadto, że Spółdzielnia odmówiła im również wglądu w umowy pożyczek zawarte z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska na sfinansowanie termomodernizacji bloków, sami poprosili więc Fundusz o ich udostępnienie (co WFOŚ uczynił). Dowiedzieli się, że możliwe jest umorzenie nawet do 50% kwoty zaciągniętych pożyczek. - Spółdzielnia zataiła przed nami tę informację. Ponadto Spółdzielnia obciążyła mieszkańców z tytułu odsetek kwotą wyższą niż wynika to z harmonogramu spłaty pożyczki. W związku z tym, zwróciliśmy się do Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju o zbadanie, czy takie postępowanie jest zgodne z przepisami ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Dodatkowo poprosiliśmy o wyjaśnienie, jak to możliwe, że Spółdzielnia, która zgodnie z prawem spółdzielczym powinna prowadzić tzw. bezwynikową działalność gospodarczą, posiada na kontach ponad 16 mln zł wolnych środków pieniężnych - mówi Krzysztof Grunwald.
Ministerstwo poprosiło Spółdzielnię o złożenie wyjaśnień. Spółdzielnia miała czas do 13 marca na udzielenie odpowiedzi. - Wedle naszej wiedzy tę odpowiedź złożyła - mówią nam Grabowiecka i Grunwald. - Poprosiliśmy Spółdzielnię o udostępnienie tego pisma. Odmówiono nam. Po naszym piśmie do Ministerstwa, Spółdzielnia obniżyła opłaty związane z obsługą pożyczki z WFOŚ. Od kiedy weszliśmy do Rady Nadzorczej staliśmy się opozycją. Tymczasem od samego początku chcieliśmy reprezentować wszystkich spółdzielców, walczyć o przejrzystość, jawność, aby każdy z nas wiedział, za co płaci. Okazało się, że jesteśmy osobami niewygodnymi, bo za dużo chcemy wiedzieć.
Grunwald i Grabowiecka zaznaczają, że żaden z lokatorów wieżowców 201-203 nie podpisał się pod wnioskiem o podział Spółdzielni. - Być może dojdzie więc do precedensowej sytuacji, kiedy nasze bloki, wbrew woli ich mieszkańców, zostaną relegowane ze Spółdzielni - to kuriozalna sytuacja, kiedy Spółdzielnia za plecami swoich spółdzielców decyduje o ich losie i majątku! - komentują. - Jeśli te plany zostaną zrealizowane, to my - mieszkańcy trzech wieżowców będziemy musieli w połowie ponieść koszt podziału. Nie chcemy tego podziału. Nigdy nawet przez myśl nam nie przeszło, aby odłączać się od Spółdzielni.
Decyzję o podziale Spółdzielni może podjąć Walne Zgromadzenie, a to nie zbierze się wcześniej niż w czwartym kwartale 2015 r.
Stanowisko Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej im. Słowackiego
- Wniosek mieszkańców jest następstwem sytuacji, która rozpoczęła się od dociepleń 11 budynków w 2013 r., m.in. wieżowców 201-203. Część mieszkańców tych właśnie wieżowców była niezadowolona, była to grupa kilkunastu osób – powiedział nam Zbigniew Kołodziejczyk, zastępca prezesa w Spółdzielni im. Słowackiego. - Ludzie ci organizowali akcje, w których w zasadzie nie wiadomo, o co chodziło. W każdym razie chcieli zjednać dla siebie współmieszkańców, ale również mieszkańców innych budynków. Grupa ta chciała zdyskredytować działania Spółdzielni wobec trzech budynków w kwestii dociepleń. Wszystko przez niewiedzę i niezrozumienie istoty rzeczy, zwłaszcza jeśli chodzi o rozliczenie. Zaznaczam, że wszyscy mieszkańcy wieżowców otrzymali szczegółowe wyjaśnienia dotyczące rozliczenia termomodernizacji.
Prezes Kołodziejczyk twierdzi, że konflikt trwa do dziś, a jego efektem jest m.in. oficjalna skarga (nieznanej Zarządowi Spółdzielni osoby – jak powiedział) do Ministerstwa Infrastruktury na finanse Spółdzielni. - Wadą wg skarżących się jest fakt, że Spółdzielnia posiada ponad 16 mln zł wolnych środków ulokowanych w różnych miejscach, a które to lokaty służą mieszkańcom (np. poprzez dopłaty do kosztów eksploatacji). Wstąpili na drogę prawną, zaangażowali prawnika. Chodziło o koszty docieplenia, ale ich kierunek działania ewoluował. Ta sytuacja wydaje się nienormalna. Przez 34 lata funkcjonowania Spółdzielni jej praca była niezakłócona, cieszyliśmy się dobrą opinią - mówi Z. Kołodziejczyk, który zapewnia, że wszyscy członkowie Rady Nadzorczej otrzymują pełną informację na temat działań Zarządu Spółdzielni. - Można też, jak robi wiele osób, przyjść do biura Spółdzielni i zwyczajnie zapytać, o co w tej sprawie chodzi. Zamiast tego mamy otwarty konflikt - dodaje. - Cała ta sytuacja oczywiście odbija się echem wśród mieszkańców, co dało o sobie znać na ostatnim Walnym Zgromadzeniu, kiedy pojawiła się sprawa skargi do ministra infrastruktury. W piśmie skierowanym do Ministerstwa jest wniosek o lustrację Spółdzielni. To dokuczyło wielu ludziom, bo rodzi skutki finansowe (kilkanaście tys. zł, może więcej). To sprawiło, że wiele osób krytycznie oceniło to posunięcie, a następstwem tego było pismo (podpisane przez ponad 100 osób), w którym mieszkańcy występują o podział Spółdzielni, a potem powołanie nowej. Jakie argumenty podają? Działanie na szkodę Spółdzielni (prawdopodobnie chodzi o zamysł lustracji), rozszerzanie kłamliwych informacji o działaniach Zarządu.
Wg prezesa Kołodziejczyka, Zarządowi nie pozostaje nic innego jak realizacja wniosku ponad 100 spółdzielców. - Nie jest to jednak dla nas sytuacja komfortowa - dodaje. - Spółdzielnia do tej pory była monolitem, nawet terytorialnie. Nie zadowala nas ta sytuacja, niestety formalne kroki trzeba podjąć. Możliwość podziału przewiduje prawo spółdzielcze. Powstałaby wtedy nowa spółdzielnia, z nowym statutem, z nowymi władzami. Mieszkańcy jeszcze na ten temat się nie wypowiedzieli. W piątek (10 kwietnia) poszła informacja do mieszkańców tych budynków.
Aleksandra Stańczyk