Rosyjskie embargo jest tylko jednym z powodów kryzysu. - W końcu roku zarysowało się pewne zahamowanie popytu w krajach, do których eksportowaliśmy surowiec. Myślę tu głównie o Afryce i Azji. Spadki były odczuwalne jeszcze długo przed embargiem - twierdzi Piotr Sznajder, kierownik badań rynkowych z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarski Żywnościowej.
Światowe ceny mleka w proszku są dziś o 40% niższe niż przed rokiem. Niewiele lepiej jest z serami, których ceny spadły o 1/4. Marnym pocieszeniem dla polskich przetwórców jest fakt, że ceny w kraju są nieco wyższe od średniej europejskiej, która i tak prezentuje się lepiej od poziomu światowego. W kraju zarówno masło, jak i mleko potaniały o 25%. Choć spadki są ogromne to w większości przetwórcy tacy jak Edward Bajko, prezes Spółdzielni Mleczarskiej Spomlek, na razie zachowują spokój. - Pamiętajmy, że ceny spadają z bardzo wysokiego poziomu i na razie sytuacja nie jest aż tak dramatyczna. Gorzej gdyby te spadki utrzymały się w dłuższej perspektywie – dodaje.
Ale nie wszyscy zachowują taki spokój. W końcu na rynku istnieje ogromna nadpodaż, a rolnicy, których nawet małe wahania cen mocno dotykają, nie podzielają zdania przetwórców. Poza niskimi cenami za surowiec wciąż wisi nad nimi kara za przekroczenie kwoty mlecznej z zeszłego sezonu i prawdopodobnie obecnego. Sytuację stara się ratować minister rolnictwa, który lobbuje w Brukseli za anulowanie opłat. - Powtarzam, że jeszcze nic nie jest przesądzone, staram się przekonać polityków z innych krajów, by choćby zmienić sposób przeliczania kar za zeszły sezon. Liczę też, że zobowiązania za obecny sezon zostaną anulowane - kończy Marek Sawicki.
Co czeka polskich przetwórców po zniesieniu kwotowania? Eksperci są zgodni. W Europie prawdopodobnie wzrośnie produkcja mleka o blisko 5%, ale ceny powinny utrzymać się na zbliżonym poziomie lub nawet lekko wzrosnąć. Do tego krach na polskim rynku jest mało prawdopodobny, bo w Europie jesteśmy bardzo konkurencyjni. - Bądźmy optymistami - mówi dr hab. Michał Pietrzak z SGGW. - Produkcja na pewno wzrośnie, ale wszystko wskazuje na to, że gorzej nie będzie, a rynek polski na tle europejskim prezentuje się naprawdę dobrze.
Skupmy się jeszcze na bieżącym sezonie. Pierwsze konsekwencje wprowadzenia rosyjskiego embarga są już odczuwalne. Cena mleka spadła o 30 groszy, a spółdzielnie mleczarskie nie mają wyjścia i w pośpiechu szukają nowych rynków zbytu. Co akurat w dalszej perspektywie może przynieść świetne efekty. Na artykuły mleczarskie z Europy rośnie popyt m.in. ze strony krajów Azji Południowo-Wschodniej czy Afryki Północnej. Z coraz większego zainteresowania polskimi artykułami cieszy się m. in. Dariusz Sapiński, prezes spółdzielni Mlekovita: - Naszym mlekiem interesują się kraje, które wcześniej w ogóle nie brały nas pod uwagę. Myślę tu m.in. o Cyprze. Nasze kierunki eksportowe przenoszą się także w kierunku Afryki i Azji Południowo-wschodniej- mówi prezes.
Rosyjskie embargo jeszcze z jednego powodu bardzo dało się we znaki polskim mleczarniom. W ich magazynach zostały produkty, gotowe do wysyłki z oznaczeniem „Federacja Rosyjska”. W Polsce niestety nie da się ich sprzedać, a ich przepakowanie w przypadku takich artykułów jak np. ser biały jest niemożliwe. Wciąż nie jest znana wysokość subwencji z Unii Europejskiej, która miałaby zminimalizować poniesione straty.
Tomasz Parzybut, dziennikarz TVR
- Budowa domu bez pozwolenia?
- Sprzedajesz alkohol? Masz czas do końca stycznia na złożenie oświadczenia
- Wzrośnie płaca minimalna
- Ożywić wieś, wyżywić miasto - starosta w Strefie FM
- PUP: Aktywizują bezrobotnych na różne sposoby
- Ile za węgiel?
- Spadła liczba bezrobotnych
- Złoty medal dla Sulimaru
- U Haeringa będzie pracować ponad 2 tysiące osób