Zbliżają się wakacje, a wraz z nimi zwiększona liczba porzuconych psów.
Nie minęło jeszcze pół roku od oddania, a już się sypie.
W tomaszowskim schronisku zachodzi wiele zmian. Osoby, które chcą adoptować lub odebrać swojego pupila nie muszą już ponosić żadnych opłat. Jednak to nie wszystko...
Udało się! Tajson nadal będzie strzegł Concordii i swojego domu. Dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji zmienił zdanie – pies zostaje.
Wabi się Tajson i jest spokojnym kundlem. Od 7 lat mieszka na terenie piotrkowskiej Concordii. Przywykł do pracujących tam ludzi – to pewnie dlatego, kiedy zabrano go do schroniska, uciekł i wrócił na swoje miejsce.
Wracamy do sprawy tomaszowskiego schroniska. Konflikt miedzy przytuliskiem a Towarzystwem Miłośników i Opieki nad Zwierzętami przybiera coraz ostrzejszą formę.
Ktoś próbował je utopić, a potem wyrzucił na śmietnik. Dzięki jednemu z mieszkańców dwa szczeniaczki trafiły do piotrkowskiego schroniska.
Żałobny marsz milczenia - czyli protest przeciw okrucieństwu i braku nadzoru nad psami przebywającymi w tomaszowskim schronisku zorganizowało tamtejsze Towarzystwo Miłośników i Opieki nad Zwierzętami.
W piotrkowskim schronisku zaczyna brakować miejsca dla bezpańskich psów. Zwłaszcza, że w świąteczno-noworocznym okresie do placówki trafiło blisko 20 kolejnych czworonogów. Powód? Jak co roku człowiek nie zadbał o bezpieczeństwo zwierząt w sylwestrową noc.
Zima w pełni. Po przeprowadzce zwierzęta z piotrkowskiego schroniska mają znacznie lepsze warunki od tych na ul. Glinianej. - To sprawia, że jak na razie dobrze sobie z zimą radzimy – twierdzi Grażyna Fałek – prezes piotrkowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.