Michał Rżanek
samorządowiec, w latach 1990–1996 prezydent Piotrkowa Trybunalskiego, obecnie prezes Piotrkowskich Wodociągów i Kanalizacji

wpisów

Biznes bez zysku
Sobota, 29 września 2012
Biznes, w którym nie chodzi o zyski, budzi zdziwienie. Od jakiegoś czasu, różnie w różnych częściach świata, pojawiają się działania, których wspólnym szyldem jest ekonomia społeczna.

Przez ostatnie lata przywędrowała też do Polski i tu również powoli staje się zauważalna. Osiem lat temu pewien bankier z Bangladeszu został zaskoczony, kiedy przyniesiono mu wiadomość, że został laureatem pokojowej Nagrody Nobla. Komitet Norweski dał sygnał, że w budowie światowego pokoju uczestniczą dziś nie tylko działacze praw człowieka, ale również przedsiębiorcy społeczni pomagający wychodzić ludziom z nędzy. Wspomniany laureat przez trzydzieści lat budował bank, który udzielał mikropożyczek na krowy, maszyny do szycia, wiklinę czy ziarna ryżu. To pomogło odmienić los ogromnej rzeszy mieszkańców tego biednego kraju. Coraz więcej ludzi dochodzi do wniosku, że problemy społeczne można rozwiązywać z pasją i profesjonalizmem. Sama ekonomia społeczna pachnie trochę wyidealizowaną teorią, a ta jak wiadomo w praktyce się trudno sprawdza. Jednak są przykłady i spora grupa zwolenników, którzy uważają, że jest możliwe przejście od promowanej przez lata idei państwa opiekuńczego do nowej formy aktywizacji osób wykluczonych, którzy zamiast zasiłku dostają pracę. Tą ideologią nie załatwimy problemu, ale można znacznie ulżyć wielu. Narastający kryzys finansów publicznych z jednej strony brutalnie ogranicza możliwości opieki (bo tak to widzę), podobnie jak zwolennicy gry rynkowej, ale jednocześnie nasila się zjawisko wykluczenia, szczególnie trwałego bezrobocia. W grupie potrzebującej wsparcia są również niepełnosprawni. Truizmem jest przypominanie, że nasza postawa wobec tych grup jest miarą naszego człowieczeństwa. Można jeszcze długo rozważać teoretycznie, bo to najłatwiej. Nie wiem dlaczego nasuwa mi się przykład z serialu “Ranczo”, gdzie Solejukowa wraz z innymi kobietami uruchomiły biznes pierogowy. Może dlatego, że tekst piszę na czczo. Jawi mi się inny obrazek z lokalnego podwórka, być może nie do końca wpisujący się w przedstawioną ideę, ale jednak. Codziennie na ulicach naszego miasta widziałem ludzi, którzy może i w prymitywny sposób, przy pomocy zmiotki i szufelki, czyścili ulice, ale mieli jakąś pracę. Nie wnikam w szczegóły, chociaż w nich tkwi diabeł, jak powiadają, ale nie ukrywam, że brakuje mi tego widoku. Nawet jeśli organizator zarabia, na pewno nie krocie, to liczy się idea. Przecież to samo można robić maszynami i żadną ekonomią społeczną głowy sobie nie zawracać.


 


Przedsiębiorstwa społeczne nie należą do częstych przedsięwzięć. Jeśli już powstaną, to muszą wpisać się w konkurencję rynkową i z czasem marginalizują swoją działalność społeczną. Stąd pewne ograniczenia są konieczne, ale również preferencje. Trzeba pamiętać, że mamy tu do czynienia nie tylko z wartością produkcji, ale i wartością społeczną, wymierną, wynikającą z zatrudnienia, i całą gamą pozytywnych skutków. Mamy jeszcze duże zasoby kapitału ludzkiego do wykorzystania. Przykłady należy pokazywać i promować.


 


Władze lokalne akurat w tym zakresie są najbardziej kompetentne. Chodzi o to, że są najbliżej problemu. Władza centralna na dniach ma przyjąć projekt Krajowego Programu Rozwoju Ekonomi Społecznej. Pan premier powołał specjalny zespół do koordynacji. Wszystko dobrze, tylko najważniejszy jest skutek tych działań odczuwany przez potrzebujących wsparcia. Myślę, że wielu z nas chętnie wspomoże tych, co próbują sobie pomóc, niż tych, co czekają i żądają, nie dając w zamian nic. Czeka nas jeszcze długa droga przebudowy świadomości, ale alternatywą jest coraz większe rozwarstwienie i gdzieś na końcu rewolucja, co potwierdza tylko, że historia kołem się toczy.


Pozostałe felietony autora:
 Biblioteka
 Inteligentne miasto
 Niemożność
 Prognozy
 Fora

Komentarze (1)
K.A.
~K.A. (Gość)
30.09.2012 22:16

Ja ilekroć widziałam te ekipy sprzątających i to w różnych przecież miejscach w mieście, to czułam się tak jakoś bezpieczniej - chodzi mi o wrażenie, że coś w tym mieście działa i że robi się to dla mnie. Może nawet nieważne tu efekty czy papierek leży czy nie, ale bardziej to zewnętrzne i namacalne przekonanie, że ktoś się stara dla mieszkańców - żywi ludzie w odblaskowych kamizelkach. Fakt, maszyna zrobi za dziesięciu.

przechodzień
~przechodzień (Gość)
29.09.2012 17:55

"Alice" napisał(a):
Widać ich było na mieście i naprawdę w miarę czysto było wtedy.


Ale kiedy na ulice wróciła w atmosferze skandalu spółka ZiOM, to stan czystości zniżył do poziomu z roku 2011 i lat poprzednich.

Alice
~Alice (Gość)
29.09.2012 14:31

Rżanek potrafi dostrzec to, co inni oczywiście też widzą, ale nigdy nie wyartykułują. Bo to prawda, można narzekać na niskie zarobki w ROKA, czy nie lubić dyrektora tej firmy, ale faktycznie, była konkretna (i potrzebna!) robota dla kilkudziesięciu chłopa. Widać ich było na mieście i naprawdę w miarę czysto było wtedy.

reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat